Świdnik bez 40 milionów złotych z Funduszy Norweskich. Wcześniej przyjęto w nim rezolucję, która uderzała w osoby LGBT+. Ci radni, którzy się do tego przyczynili, od pozostałych radnych dostali rachunek: po 3 miliony złotych na głowę. Materiał magazynu "Polska i Świat".
40 milionów złotych - taką cenę, według części radnych ze Świdnika na Lubelszczyźnie ma stanowisko "anty-LGBT", które przyjęto tam ponad dwa lata temu, bo taka kwota z Funduszy Norweskich i Europejskiego Obszaru Gospodarczego właśnie przeszła ich miastu koło nosa. - Postanowiliśmy to podzielić na dwunastu radnych i wyszło po ponad 3 miliony na głowę - mówi radny Świdnika Mariusz Wilk.
3,3 miliona złotych - rachunki z taką kwotą wystawili radni klubu "Świdnik Wspólna Sprawa" dwunastu radnym z klubu burmistrza. Ci ostatni na niedawnej sesji rady miasta byli przeciwko wycofaniu homofobicznego dokumentu. - Niestety, po raz czwarty to nie wyszło, po raz czwarty zostało wszystko odrzucone przez radnych związanych z PiS-em. Bardzo nam przykro, miasto straciło 10 milionów euro - zwraca uwagę Mariusz Wilk.
Fundusze Norweskie nie dla Świdnika
Dla opozycyjnych radnych związek między przyjętym stanowiskiem "anty-LGBT" i nieprzyznaniem środków z Funduszy Norweskich jest oczywisty. Za pieniądze miał być nowy samochód dla straży miejskiej, ekologiczny targ i centrum miejskich spotkań. To wszystko musi teraz poczekać.
Pytany o tę sprawę burmistrz tłumaczy, że głosowania radnych nie należy łączyć z brakiem dotacji, że do wzięcia nie było aż 40 milionów i wreszcie, że w Świdniku nie ma uchwały "anty-LGBT" a jedynie "stanowisko" - i w tej sprawie odsyła do przewodniczącego rady. Ten jednak pozostaje nieuchwytny. Na prośbę o rozmowę z reporterem "Polski i Świata" nie odpowiedział też żaden z radnych, których dotyczą wezwania do zapłaty.
- Gdyby musieli płacić z własnej kieszeni za tą krzywdę ludzką, którą muszą podejmować, to byłoby być może trochę lepiej - uważa aktywista LGBT Bart Staszewski. Jego zdaniem samorządowcy z całej Polski nie mogą nie wiedzieć, z czym wiąże się przyjmowanie homofobicznych dokumentów. - Z informacji, jakie podają operatorzy Funduszy Norweskich, wynika bardzo jasny obraz: nie będzie pieniędzy dla gmin, samorządów, które przyjęły uchwały przeciwko ideologii LGBT. Są ich pozbawione na własne życzenie - dodaje Staszewski.
Radni rezygnują z uchwał "anty-LGBT"
Scenariusza takiego jak w Świdniku i obcięcia dotacji przestraszyli się między innymi radni z Przemyśla na Podkarpaciu. Zdążyli uchylić swoje homofobiczne stanowisko. - Mieliśmy napisany dobry projekt do grantów z Funduszy Norweskich i było szkoda, żeby Przemyśl z tego nie skorzystał - przyznaje wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Przemyślu Robert Bal.
Przemyśl zdążył skorzystać z dotacji, ale tyle szczęścia nie miały Kraśnik, Nowa Sarzyna i Nowa Dęba, które też w tym roku uchyliły swoje uchwały "anty-LGBT". - Samorządy póki co nie przyjmują nowych uchwał, bo boją się konsekwencji finansowych i zrywania partnerstw z miastami zagranicznymi - stwierdza Kamil Maczuga, współtwórca "Atlasu Nienawiści" - strony internetowej, na której zamieszczona jest mapa z zaznaczonymi obszarami Polski, gdzie obowiązują "uchwały dyskryminacyjne". Jak wyliczają twórcy "Atlasu Nienawiści", homofobiczne stanowiska samorządów wciąż działają w co najmniej 90 miejscach w Polsce.
Monika Celej, asty//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24