Całkowitego zakazu sztucznego zapłodnienia i kar do 25 lat za eksperymenty z embrionami domaga się obywatelski komitet "Contra in Vitro" w projekcie nowelizacji kodeksu karnego. - Jeśli Kościół mówi, że in vitro jest czynem moralnie niegodziwym, to należy go zabronić - argumentuje wiceszef komitetu Ludwik Skurzak. By trafić do Sejmu, projekt potrzebuje 100 tysięcy podpisów.
Obywatelski projekt komitetu "Contra in Vitro" jest jeszcze bardziej restrykcjny niż tzw. ustawa Gowina, której założenia mocno podzieliły PO. Jego twórcy zamierzają umieścić w kodeksie karnym zapis o całkowitym zakazie przeprowadzania zapłodnienia metodą in vitro, eksperymentów na embrionach oraz handlu embrionami.
Jeśli nauczanie Kościoła mówi, że in vitro jest czynem moralnie niegodziwym, to należy go zabronić. Na pewno nie będzie problemu z zebraniem wymaganych 100 tysięcy in vitro ban
Za "doprowadzenie do zapłodnienia ludzkiej komórki jajowej poza organizmem matki" groziłoby do trzech lat więzienia, podobnie za handel embrionami. Natomiast za dokonywanie eksperymentów na embrionach trafiałoby się za kratki na minimum pięć, a maksimum 25 lat. Zapis dodano do art. 160, który mówi o zakazie narażania człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. - Naszym zdaniem embrion poza organizmem matki zawsze narażony jest na niebezpieczeństwo - podkreślił Skurzak.
"W Sejmie jest wielu posłów gotowych poprzeć projekt"
Aby zarejestrować komitet trzeba zebrać tysiąc podpisów pod projektem ustawy, następnie w ciągu trzech miesięcy - 100 tys. podpisów osób popierających projekt. Władze komitetu zapewniają, że zebrano ich już wiele za pośrednictwem parafii i działających przy nich organizacji, ale nie podano konkretnej liczby.
- Jeśli nauczanie Kościoła mówi, że in vitro jest czynem moralnie niegodziwym, to należy go zabronić. Na pewno nie będzie problemu z zebraniem wymaganych 100 tysięcy podpisów - zapewnił z kolei Skurzak. Także w kwestii uchwalenia ustawy jest optymistą, bo "w Sejmie jest wielu posłów gotowych poprzeć projekt zgodny z nauką Kościoła i zdrowym rozsądkiem".
Cztery podejścia do in vitro
To już piąta propozycja regulacji kwestii zapłodnienia pozaustrojowego. W grudniu zeszłego roku, po wielomiesięcznych konsultacjach z etykami, prawnikami i lekarzami projekt ustawy bioetycznej przygotował poseł PO Jarosław Gowin. Przewidywał on, że in vitro ma być dostępne tylko dla małżeństw i że będzie można utworzyć tylko dwa zarodki, które muszą być implantowane matce. Wykluczał pobieranie komórek rozrodczych od osób trzecich, wprowadzał również prawną ochronę embrionów oraz zakaz selekcjonowania i mrożenia.
Od tej wersji odcięła się spora część ekspertów, a i PO nie była zachwycona. Projektem zajął się kolejny zespół, tym razem partyjny, w skład którego nie wszedł już Gowin. Najprawdopodobniej ostatecznie Platforma nie złoży w Sejmie projektu ustawy regulującej kwestię zapłodnień in vitro, a ogólne zapisy dostosowujące polskie prawo do konwencji bioetycznej i dyrektyw UE znajdą się w kilku ustawach, m.in. w tzw. ustawie transplantacyjnej, nad którą trwają prace w Sejmie.
Od zakazu do refundacji
Kolejny projekt ustawy o in vitro przygotowała grupa posłów PiS. Ma być w nim zapisany zakaz tworzenia nowych ludzkich zarodków wykorzystywanych przy zapłodnieniach in vitro. Jedynie embriony, które są obecnie hibernowane poprzez zamrożenie, będą mogły być implantowane.
Na drugim biegunie znajdują się dwa inne projekty: obywatelski projekt, nad którym pracują m.in. niektórzy członkowie zespołu ds. Konwencji Bioetycznej, i SLD. Pierwszy ma dopuszczać m.in. tworzenie nadliczbowych zarodków, przechowywanie ich oraz stosowanie diagnostyki preinplantacyjnej. Drugi, autorstwa Joanny Senyszyn, zakłada finansowanie przez NFZ in vitro do trzeciej próby.
kaw/iga
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SXC