Tomasz Kalita walczy ze złośliwym guzem mózgu. Napisał na portalu społecznościowym, że być może mógłby mu pomóc olej z marihuany, który w Polsce nie jest dopuszczony do obrotu. W rozmowie z reporterem "Uwagi!" TVN Tomasz Kalita, były rzecznik SLD i polityk lewicy, wraz z narzeczoną Anną Monkos mówią o życiu z chorobą i batalii o wprowadzenie leku.
Tomasz Kalita przez wiele lat był bardzo aktywny, dużo pracował. Gdy w maju dowiedział się, że choruje na glejaka mózgu, jego życie z dnia na dzień się zmieniło. - Porównuję to do zderzenia z pociągiem - mówi o momencie, w którym dowiedział się o chorobie.
Polityk od razu trafił pod opiekę specjalistów. - Oglądanie siebie bez włosów jest na pewno bardzo trudnym doświadczeniem. Wolałbym się w pełnej sprawności oglądać - mówi Tomasz Kalita. - Tomek był zawsze zabójczo przystojny, zawsze dobrze ubrany. Wiedział, że dobrze wygląda. Myślę, że teraz jest mu po prostu przykro - dodaje Anna Monkos.
Ona poderwała jego
Poznali się przy okazji pracy - w gabinecie jednego z szefów Tomasza Kality, Grzegorza Napieralskiego. - Zobaczyłem piękną dziennikarkę, pomyślałem sobie: No, anioł! Niesamowite. Gdybym ja mógł być z taką kobietą... Spełnienie marzeń - wspomina Kalita. Jednak to nie on, a ona wykonała pierwszy krok. - Powiedziała: mam psa labradora, teraz do szczęścia potrzebny mi jesteś ty - wspomina sposób, w jaki poderwała go Ania, Tomek.
Jak przyznaje Anna Monkos, ona sama z kolei była po prostu przekonana, że Tomek zakochał się w niej, bo zawsze entuzjastycznie witał się z nią, gdy tylko do niego dzwoniła. - Potem, jak już byliśmy razem, to się zorientowałam, że jak dzwonią inne dziewczyny, dziennikarki, to on dokładnie tak samo reaguje - wspomina z uśmiechem Anna Monkos.
Uczucie
Teraz, gdy okazało się, że polityk jest ciężko chory, ani w jednym, ani w drugim przypadku nie było obaw, czy partner odejdzie. Chociaż para żyje ze sobą od siedmiu lat i nie ma ślubu, to w życiu stosuje przysięgę, jaką wypowiadają małżonkowie przed ołtarzem.
- Mówi się: dopóki śmierć nas nie rozłączy. To oznacza również, że nie opuści się tego człowieka wtedy, kiedy zostanie kaleką, kiedy stanie się wstrętnie brzydki, jeżeli zachoruje... Ja uważam, że na tym polega miłość - mówi Anna Monkos. - Ja się bałam tylko tego, że stracę Tomka - mówi o chwili, kiedy dowiedziała się o jego chorobie.
Stracony czas
Obydwoje przyznają, że doświadczenia ostatnich miesięcy nauczyły ich doceniać każdą chwilę. Zarówno Ania, jak i Tomek, źle wspominają momenty, kiedy polityk za bardzo oddawał się pracy: telefony odbierał przez cały dzień od świtu do nocy, często w czasie randek.
- Gdybym mógł odwrócić te wszystkie momenty, to bym to zrobił. Oddałbym te odebrane telefony, te rozmowy, te kampanie wyborcze, te doświadczenia polityczne, za momenty spacerów z Anią. To są momenty, gdy człowiek czuje, że żyje - mówi teraz Tomasz Kalita.
Przyjaciele
Jak mówią obydwoje, ciężka choroba to sprawdzian nie tylko dla miłości, ale też dla przyjaźni. To objawiało się tym, jak z miesiąca na miesiąc skracała się lista osób, które przychodziły do szpitala. - W dniu operacji czekałam na wynik. Ja, dwie nasze najbliższe przyjaciółki i były szef Tomka, Leszek Miller - mówi Anna Monkos.
Tomasz Kalita wspomina natomiast, że gdy inni dowiedzieli się o jego chorobie, miał też wsparcie, pochodzące z innych opcji politycznych. - Beata Kempa z PiS-u zadzwoniła, że się modli. Paweł Olszewski z Platformy, z którym też kruszyłem kopie, mówi: "trzymaj się Tomek". To są takie fajne gesty - mówi polityk.
Lek
I chociaż jest mu ciężko - jest po leczeniu, a przez niedowład lewej części ciała ma problemy z poruszaniem się, Tomasz Kalita zdecydował się podjąć batalię o zalegalizowanie leczniczej marihuany. W mediach społecznościowych zaapelował o ustawę w tej sprawie.
- Jeżeli jest hipoteza, że olej z marihuany mógłby zabijać komórki glejaka, to oczywiście, że każdy [chory - red.] chce go przyjąć. I ma do tego prawo - mówi Anna Monkos.
- Jestem wkurzony jako polityk, jako leglista, który szanuje prawo, że skazuje się nas na to, żeby gdzieś ten olej próbować szmuglować czy dawać zarabiać dilerom - przyznaje Tomasz Kalita. - Państwo nie powinno takich rzeczy robić - dodaje.
Autor: mart/gry / Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN