Wybuch gazu w Bydgoszczy, w którym zginął mężczyzna, a częściowemu lub całkowitemu zniszczeniu uległy trzy domy i przedszkole, był efektem próby samobójczej - uważają śledczy. Na miejscu znalezione zostały dwa listy, które zdaniem prokuratury wskazują na głęboką depresję mieszkańca Bydgoszczy.
- Treść listów pozostaje poufna, ale choć trudno je wprost określić mianem "pożegnalnych", to pasują one do wszystkich poszlak wskazujących na próbę samobójczą Dariusza Rz. jako bezpośrednią przyczynę eksplozji - powiedział Włodzimierz Marszałkowski, zastępca szefa Prokuratury Bydgoszcz Południe. - Mężczyzna był w głębokiej depresji, leczył się psychiatrycznie w przeszłości i raczej nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z samobójstwem, choć oczywiście śledztwo wciąż trwa - dodał prokurator.
Dariusz Rz. pozostawił listy dzień przed śmiercią swojemu sąsiadowi. Prawdopodobnie krótko potem mężczyzna uszczelnił okna i drzwi swego domu, a następnie odkręcił gaz, by popełnić samobójstwo. Przyczyną eksplozji przypuszczalnie była przypadkowa iskra, np. z instalacji elektrycznej.
"Myślałam, że to bomba"
Do wybuchu doszło w sobotę. - Myślałam, że to bomba - relacjonowała dla TVN24 kobieta mieszkająca w sąsiednim budynku. Eksplozja całkowicie zniszczyła dom Dariusza Rz. Jeden z sąsiednich segmentów nie nadaje się do zamieszkania bez kapitalnego remontu, a lokatorzy drugiego zdecydowali się pozostać w domu, choć część ścian zastąpiła na razie brezentowa płachta i nie ma ciepłej wody.
W wybuchu ucierpieli sąsiadki mężczyzny - kobieta złamała rękę, a jej córka została zraniona w głowę. Oprócz sąsiednich segmentów mieszkalnych eksplozja uszkodziła także stojący po przeciwnej stronie ulicy budynek przedszkola, w którym wypadły okna, a potłuczone szkło zniszczyło wyposażenie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Maciej Rozwadowski