Ludwik Dorn dementuje informacje przekazane komisji śledczej przez Janusza Kaczmarka. Miał on zeznać, że Jarosław Kaczyński interesował się życiem prywatnym politycznych przeciwników. – Wiem, kto o co pytał w tej sprawie i jest to wiedza dla pana Kaczmarka bardzo kompromitująca – zapewnił Dorn w rozmowie z reporterką TVN24.
Według radia Zet Kaczmarek zeznał, że politycy PiS-u próbowali zaglądać do prywatnego życia ówczesnej opozycji. Miały ich interesować zwłaszcza rzekome skłonności homoseksualne Wojciecha Olejniczaka z SLD i rzekome zamiłowanie do narkotyków Mirosława Drzewieckiego z PO. Jarosław Kaczyński miał o to dopytywać na nieformalnych spotkaniach w kancelarii premiera.
Dorn, ówczesny wicepremier i szef MSWiA, który także w nich uczestniczył, zaprzecza tym doniesieniom. - W sprawie czyjegokolwiek zainteresowania preferencjami pana Olejniczaka to nic nie wiem. A w kwestii pana Drzewieckiego to powiem tylko tyle, że mam w tej sprawie wiedzę, kto się tym interesował, co robił, czego nie robił i jest to wiedza dla pana Kaczmarka bardzo kompromitująca - zapewnił.
"Kaczyński nie pytał o narkotyki"
Co dokładnie wie, zdradzić nie chciał: - Bez analizy prawnokarnej, czy nie narażam się na zarzut ujawniania tajemnicy śledztwa bądź informacji tajnej, nic więcej nie powiem. Ale podczas spotkań, w których uczestniczyłem, pan premier Jarosław Kaczyński nie formułował pytania: czy to prawda, że pan Drzewiecki bierze narkotyki, zajmijcie się tą sprawą – dodał.
Dopytywany, czy premier pytał, czy toczy się śledztwo, najpierw długo milczał, potem powiedział: - Tu musiałbym mówić, o czym mówił, a nie o czym nie mówił, i tu jest ta bariera informacji niejawnych. Dorn zasugerował jednak, że rozmowy na nieformalnych spotkaniach w Kancelarii Premiera obciążają nie Kaczyńskiego, a Kaczmarka. Zapewnił, że wszystko, co wie, powie przed komisją śledczą ds. nacisków.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24