Nie tylko rodziny ofiar smoleńskich i rządzący, ale też zwykli ludzie pamiętali o tragicznych wydarzeniach sprzed dwóch lat. Przychodzili, przystawali, wspominali ze łzami w oczach.
Ci, którzy przychodzi w 2. rocznicę katastrofy smoleńskiej pomodlić się przy groby ofiar, podkreślali, że pamięć o tragedii wciąż jest świeża. - Tej rany czas jeszcze nie wyleczył, jeszcze za wcześnie, sprawa (przyczyna katastrofy - red.) nie jest rozwiązania - powiedziała reporterowi TVN24 Alina Buraczewska.
Inne osoby spotkane na wtorkowych uroczystościach również podkreślały, że najbardziej w całej sprawie brakuje im prawdy i tego, że - w ich opinii - przyczyny katastrofy smoleńskiej nie zostały do końca wyjaśnione. - Brakuje tej przysłowiowej kropki na końcu zdania, abyśmy byli absolutnie wszystkiego pewni - zaznaczył Radosław Jajszczak.
- Rzeczą karygodną jest, że obcemu państwu dano do rozstrzygnięcia, jaka była przyczyna (katastrofy - red.) - dodał z kolei Antoni Kosacki.
Według Henryki Czerwińskiej, o sprawie mówi się "tak, jak wygodnie", żeby "nie było żadnych problemów". - Ale prawda jest inna, to było widać od pierwszych sekund tego wypadku - zaznaczyła.
Za mało wspomnień
Prezydent Kalisza Janusz Pęcherz, który upamiętnił we wtorek ofiary katastrofy, uważa z kolei, że za mało jest w tym wszystkim wspomnień o ludziach, którzy zginęli pod Smoleńskiem i którzy zasłużyli się dla Polski. - Za dużo jest natomiast w tę drugą rocznicę emocji i polityki - zaznaczył Pęcherz.
- Chciałbym już o tym zapomnieć, nie myśleć z jakiego powodu i co było przyczyną katastrofy - powiedziała Bożena Bonecka. Jej zadaniem, warto zamknąć już ten temat, żeby "nie rozdrapywać ran".
We wtorek, 10 kwietnia, przypadała druga rocznica katastrofy samolotu Tu-154M, którym na uroczystości w Lesie Katyńskim leciał prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką oraz m.in. przedstawiciele najwyższych władz państwowych i dowódcy wojska. W sumie w katastrofie zginęło 96 osób.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24