W cyklu poświęconym rocznicy stanu wojennego przypominamy rolę tego, w którego Polacy bezgranicznie wierzyli. I słusznie, bo pomagał wówczas Polsce jak mógł. Miał tu swoje oko i ucho, a kiedy można i trzeba było zadziałać, to zadziałał. Jan Paweł II przyjechał do Polski w stanie wojennym. Spotkał się zarówno z Lechem Wałęsą, jak i z Wojciechem Jaruzelskim. Oba spotkania nieoficjalne i o obu - choć już od tego czasu minęło sporo lat - niewiele wiadomo.
- Pytanie było takie, jest rok 1982, czy ma przyjechać, czy może przyjechać i czy powinien przyjechać. Ojciec Św. nie upoważniał nas do tego, by informować co zrobi, on oczekiwał zdania każdego z nas - wspomina Józefa Hennelowa, wieloletnia felietonistka "Tygodnika Powszechnego".
Pytania papieża do przyjaciół były konkretne: co Polacy chcieliby od niego usłyszeć, i przede wszystkim, jak zostałaby odebrana jego wizyta u gospodarzącego Polską reżimu?
Małżeństwo Hennel odpowiedziało - źle.
Dwa spotkania
Ale rok póżniej papież już lądował. Wymógł zawieszenie stanu wojennego. Wymógł spotkanie z Wałęsą - choć w Tatrach, nie w Gdańsku.
Z władzą odbyły się dwa spotkania: jedno - poprawne, z dystansem, drugie - tajemnicze, na Wawelu.
- Ruszyliśmy pieszo przekonani, że spotkamy papieża na Franciszkańskiej. Nagle za bramą spotykamy ludzi krzyczących, gdzie jest papież. Musiał skręcić, o tym spotkaniu nie zachowały się żadne dokumenty. Było długie - mówi Hennelowa.
Zanotowano jednak fragmenty późniejszej rozmowy z młodzieżą.
- No to, co już chyba pójdziecie spać - mówił papież z okna na Franciszkańskiej w Krakowie.
- Nie - odpowiadała głośno młodzież.
Wiedział o zagrożeniu
Józefa Hennelowa wielokrotnie wracała myślami do 1983 roku. Papież zmienił wtedy temat w oknie, nigdy nie zdradził przebiegu spotkania z władzami i Wałęsą.
- Jak obserwowałam jak papież później rozmawiał z władzą, i ile z tego w sposób bardzo poważny okrywa milczeniem i nie robi z tego żadnej manifestacji, świadczy o tym jak bardzo widział los Polski w bloku, zagrożony nie tylko od Wschodu, ale i od Zachodu, jak to śmiertelnie poważnie traktuje - mówi Hennelowa.
Taka wiedza musiała iść w parze z milczeniem. Gdyby wszyscy byli pewni zagrożenia mogliby zanadto usprawiedliwić rządzących.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24