Piotr Bączek i Leszek Pietrzak, współpracownicy Antoniego Macierewicza z komisji weryfikacyjnej WSI, mogą stracić dostęp do informacji niejawnych - donosi "Newsweek". Jeśli do tego dojdzie, będzie to oznaczać koniec ich pracy w komisji.
Jak informuje "Newsweek" Bączkowi i Pietrzakowi, w których domach ABW dokonała rewizji w związku z podejrzeniem wycieku tajnych dokumentów z komisji, grozi cofnięcie tzw. poświadczenia bezpieczeństwa. To specjalny certyfikat, który umożliwia zapoznawanie się z informacjami chronionymi tajemnicą państwa. Posiadanie tego dokumentu to jeden z podstawowych warunków, jakie muszą spełnić członkowie komisji weryfikacyjnej WSI.
Co znalazło ABW?
Jeśli znajdą się dowody świadczące o tym, że posiadacz certyfikatu mógł naruszyć tajemnicę, wszczyna się postępowanie kontrolne. W praktyce uruchomienie takiej procedury automatycznie skutkuje ograniczeniem, a zwykle wyłączeniem dostępu do informacji niejawnych sprawdzanej osoby. Zainteresowanego może obciążać np. fakt przechowywania w prywatnym domu materiałów, które powinny się znajdować w specjalnych kancelariach tajnych - pisze "Newsweek".
- Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego zwrócił się do Prokuratury Krajowej z prośbą o udzielenie informacji czy w trakcie przeprowadzonego przez funkcjonariuszy ABW przeszukania mieszkań Bączka i Pietrzaka zostały zabezpieczone dokumenty niejawne. Po uzyskaniu odpowiedzi SKW podejmie stosowne działania - dowiedział się "Newsweek" w biurze prasowym MON.
Ewentualne cofnięcie Bączkowi dostępu do informacji niejawnych może oznaczać również koniec jego kariery jako asystenta Jacka Kurskiego (PiS), członka sejmowej komisji śledczej ds. nacisków na wymiar sprawiedliwości. Większość dokumentów i zeznań świadków, z jakimi zapoznaje się komisja, jest bowiem objęta tajemnicą. Sam Kurski tłumaczył zresztą zatrudnienie Piotra Bączka faktem posiadania przez niego poświadczenia bezpieczeństwa.
Źródło: "Newsweek"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24