Odchodzę dlatego, że nie chcę brać udziału w tak przygotowanej reformie, za którą ja nie widzę żadnego pomysłu - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 nauczyciel Jarosław Szulski. - Każda reforma wywołuje pewne zawirowania w systemie. Jestem gotowy naprawdę je przejść tylko wtedy, kiedy rozumiem sens tej reformy - wyjaśnił. Pytany o strajk nauczycieli, podkreślił, że nie jest on wymierzony w uczniów. - Wydaje mi się, że to jest bardziej strajk o godność tego zawodu - ocenił.
Jarosław Szulski, nauczyciel i pisarz w "Faktach po Faktach" w TVN24 odniósł się do skutków nowej reformy edukacji. Jak przyznał, sam odchodzi ze szkoły.
Szulski: wielu nauczycieli dzisiaj myśli o tym, żeby odejść ze szkoły
- Chciałem zasygnalizować, że to może być narastający problem. Wielu nauczycieli dzisiaj myśli o tym, żeby odejść ze szkoły - powiedział.
Pytany, dlaczego on odchodzi, odparł: - Ja odchodzę dlatego, że nie chcę brać udziału w tak przygotowanej reformie, za którą ja nie widzę żadnego pomysłu.
- Ja rozumiem bałagan, który jest przy okazji reformy, każda reforma wywołuje pewne zawirowania w systemie. Jestem gotowy naprawdę je przyjąć i przejść tylko wtedy, kiedy rozumiem sens tej reformy. Natomiast jedyny sens, jaki do mnie dotarł, jest taki: zróbmy tak jak kiedyś było, w ogóle nie oglądając się na to, co się dzieje na świecie i gdzie idzie świat - ocenił.
"Powinno być mniej nauczania, a więcej uczenia jak się uczyć"
Jak zauważył, "właściwie w ogóle nie było debaty programowej". - Ona się właściwie koncentrowała na tym, ile będzie godzin historii. Dzisiaj powinno być mniej nauczania, a więcej uczenia, jak się uczyć. Takiej dyskusji programowej nie było i moim zdaniem przez najbliższych 5-6 lat nie będzie, bo wszyscy będą zarządzać chaosem - skomentował.
Dopytywany, czy jego zdaniem, reforma jest potrzebna i w jakim zakresie, odpowiedział, że "w zakresie programowym".
- To też nie jest tak, że dzisiaj jeden model szkoły będzie doskonały dla wszystkich, bo także rodzice oczekują różnych rzeczy od szkoły, szkoły muszą być różne. Świat się zmienia, biznes żyje w ciągłej zmianie, dostosowuje się do tego, szuka rozwiązań, a szkoła tkwi w jednym miejscu albo się cofa. Nie ma u nas dyskusji programowej - stwierdził.
Strajk "nie jest wymierzony w uczniów"
Jarosław Szulski pytany o strajk nauczycieli, podkreślił, że "to nie jest wymierzone w uczniów".
Został zapytany również o słowa szefa ZNP Sławomira Broniarza, który w sobotę w wywiadzie dla Radia ZET, mówiąc o zapowiedzianym strajku w oświacie, przypomniał między innymi, że w kompetencji nauczycieli, rad pedagogicznych, leży klasyfikowanie, ocenianie i promowanie uczniów.
- To też jest potężny oręż w ręku nauczycieli, chcielibyśmy, żeby rząd miał tego świadomość. Jeżeli skorzystamy także z tego oręża to będziemy mieli w edukacji totalny kataklizm związany z rekrutacją albo zakończeniem kolejnych cykli edukacyjnych przez dzieci, uczniów polskich szkół - powiedział.
- Za prezesem ZNP stoją zwykli nauczyciele. Ja nie jestem związkowcem. Ostatnią rzeczą, jaką chcemy zrobić, jest bicie w naszych uczniów, których po prostu uwielbiamy w szkole. Tworzą wspaniałe, nowe pokolenia, które mam nadzieję wymienią współczesnych polityków bardzo szybko - skomentował w "Faktach po Faktach" te słowa Szulski.
- Wydaje mi się, że to jest strajk bardziej o godność tego zawodu. Ludzie są w stanie pracować za trochę mniejsze pieniądze, kiedy mają poczucie, że to, co robią jest ważne, doceniane. Tymczasem ja słyszę od pani minister, że przecież wszystko jest w porządku. Pani minister chyba nie docenia wagi zaangażowania, czyli że to jest jednak praca trochę specyficzna, w której człowiek zostawia mnóstwo serca, czasu, którego nie musi zostawiać - mówił.
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24