Można przypuszczać, że na zwolnieniach lekarskich jest pięć razy więcej nauczycieli - ocenił w "Rozmowie Piaseckiego" szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, odnosząc się do danych podawanych przez resort edukacji. Jak mówił, ZNP proponuje inną formę protestu, "daleko bardziej restrykcyjną". - Najprawdopodobniej 10 stycznia zapadnie decyzja o organizacji strajku - poinformował.
Nauczyciele w całym kraju w ramach protestu idą na zwolnienia lekarskie. Domagają się podwyżki w wysokości tysiąca złotych.
CZYTAJ WIĘCEJ O AKCJI PROTESTACYJNEJ NAUCZYCIELI >
Broniarz: nauczyciele, którzy poszli na zwolnienie lekarskie, chodzili do szkoły chorzy
Do protestu odniósł się w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" szef ZNP Sławomir Broniarz.
- Większość nauczycieli mówi, że oni nie chodzą na zwolnienia dlatego, że potem musi ktoś tę pracę nadrobić. Jak ktoś nie zrobi tego w tym tygodniu, to musi zrobić w następnym - wyjaśniał gość TVN24. - Zdecydowana większość nauczycieli, która poszła na zwolnienie lekarskie, chodziła do szkoły chora i ten moment spowodował, że poszli po prostu do lekarza - stwierdził. Jak dodał, "prawie 11 tysięcy osób jest w tej chwili na urlopie dla poratowania zdrowia, mimo bardzo zaostrzonych kryteriów".
- To nie jest tak, że myśmy sobie wymyślili tę chorobę. Nauczyciele mówią: "dość chodzenia chorych do szkoły" - zaznaczył Broniarz.
Dopytywany, czy wierzy, że na zwolnienia lekarskie L4 idą faktycznie chorzy nauczyciele, zaznaczył, że "nie ma powodów nie wierzyć w uczciwość nauczycieli i lekarzy". - Jeżeli jesteśmy przez państwo, przez rząd lekceważeni, to każdy chwyta się tych sposobów, które mogą mu zapewnić elementarne poczucie tego, że stara się coś zrobić, aby poprawić swoją sytuację - tłumaczył szef ZNP.
Zaznaczył jednocześnie, że jego "obowiązkiem jest wspierać każdego protestującego w walce o płace, a nie moralizować".
"Nauczyciele już są sprawdzani, ZUS zaczął kontrolę"
Pytany o moralną ocenę protestu, Broniarz powiedział: - Skoro nie znaleźliśmy innych sposobów walki, skoro z rządem nie można rozmawiać, skoro rząd nam proponuje podwyżki na poziomie 80-100 złotych, a jednocześnie narzuca na tego nauczyciela coraz to nowe obowiązki, to te sposoby, które do tej pory zawodziły, muszą być zastąpione innymi - przekonywał.
Dopytywany, czy nie boi się, że rozpoczną się kontrole pozostających na zwolnieniach nauczycieli oraz lekarzy, którzy im te zwolnienia wypisywali, gość TVN24 powiedział, że już są. - W wielu województwa mamy sygnały, że ZUS zaczął kontrolę - dodał.
"Mam obowiązek wspierać". Broniarz poparł formę protestu nauczycieli
"Pięć razy więcej nauczycieli jest na zwolnieniu"
Szef ZNP przekazał również, że według niego na zwolnieniach jest obecnie pięć razy więcej nauczycieli, niż podaje Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Tak można przypuszczać na podstawie tych informacji, które z niektórych województw do nas napływają - wskazał.
Według danych resortu edukacji we wtorek na zwolnieniach L4 przebywało blisko 1,5 tysiąca pedagogów. Z kolei według Związku Nauczycielstwa Polskiego w samym tylko województwie pomorskim na zwolnieniach lekarskich było 800 nauczycieli.
- Jestem pełen podziwu dla umiejętności liczenia Ministerstwa Edukacji Narodowej. My dzisiaj nie wiemy, ilu mamy nauczycieli w skali całego kraju, a ministerstwo wie, ilu jest na zwolnieniach lekarskich, nie mając żadnej metody liczenia - skomentował Broniarz.
"Najprawdopodobniej 10 stycznia zapadnie decyzja o strajku"
Podkreślił również, że Związek Nauczycielstwa Polskiego zaproponuje inną formę protestu. Jego zdaniem będzie to rozwiązanie "daleko bardziej restrykcyjne, daleko bardziej skuteczne". Jak sprecyzował, tą propozycją jest strajk.
- Strajk polegający na całkowitym powstrzymaniu się od pracy, na zamknięciu szkoły. Za opiekę nad dziećmi odpowiedzialny jest wtedy dyrektor szkoły - wyjaśniał. - Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, gdzie do szkoły przychodzi tysiąc uczniów, my się mamy nimi zajmować, a jednocześnie udajemy, że strajkujemy - tłumaczył gość "Rozmowy Piaseckiego".
- Na 7 stycznia zaprosiłem pana premiera na spotkanie z prezydium zarządu głównego, 8 stycznia jest zespół do spraw usług Rady Dialogu Społecznego. To są dwa dni negocjacji z rządem - wskazał.
- Jeżeli one nie przyniosą rezultatu, najprawdopodobniej 10 stycznia zapadnie decyzja o organizacji strajku - dodał. - Zrobimy to w możliwie najkrótszym terminie, ale także takim, który będzie dotkliwy z punktu widzenia rządzących. Rodziców proszę o wybaczenie - podkreślił Sławomir Broniarz.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24