Święta znów sparaliżowały rynek przesyłek pocztowych. Najboleśniej odczuwają to ci, którzy w ostatniej chwili zamówili prezenty przez internet. Nie ma szans, by przesyłki dotarły przed wigilią - donosi dziennik "Polska".
Poczta Polska kontroluje dziś 98 procent rynku listów i lżejszych przesyłek oraz 54 proc. rynku paczek. W grudniu, gdy liczba przesyłek rośnie o 40-50 proc., poczta przeżywa kryzys. W tym roku, gdy przesyłek jest więcej o 20-30 proc., poczta całkowicie się zatkała – informuje "Polska".
Brak rąk do pracy
Co jest powodem takiego paraliżu? Brak rąk do pracy. Wielu pracowników poczty jest na urlopach, a na 105 tys. zatrudnionych w tej państwowej firmie jest tylko 25 tys. listonoszy. Brakuje ludzi do roznoszenia listów, przewozu paczek. Jakby tego było mało, w Wigilię będzie pracowało tylko 46 proc. listonoszy i rozniosą jedynie najpilniejsze przesyłki – pisze "Polska".
Poczta broni się jak może
Rzecznik poczty Zbigniew Baranowski zarzeka się, że firma broni się jak może przed opóźnieniami. Wylicza, że do pracy są kierowane osoby z innych stanowisk, także administracyjnych, sięgnięto także po pracowników czasowych. Zwiększono liczbę dużych samochodów do doręczania paczek. Są cztery nowe sortownie, wyposażone w maszyny sortownicze i kontenery ułatwiające przewożenie przesyłek. Przed świętami częściej opróżniane są pocztowe skrzynki nadawcze - mówi rzecznik.
Książki? Dopiero 12 stycznia
Cóż z tego – pyta dziennik "Polska", który informuje, że trzy na dziesięć priorytetowych paczek nie dochodzi na czas, spóźniają się też dwa na dziesięć zwykłych listów. Tomasz Abramowicz z Warszawy zamówił w sobotę dziewięć książek w internetowej księgarni. Usłyszał, że najwcześniej może je odebrać 12 stycznia. - Na szczęście nie szykowałem ich na prezent, ale gdyby tak było, wściekłbym się - opowiada dziennikarzom "Polski".
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24