To jest pierwsza bitwa i ja wcale nie uważam, że to jest bitwa przegrana - ocenił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Marcin Zaród, nauczyciel roku 2013. Zapowiedział jednocześnie, że jeśli strajk będzie kontynuowany we wrześniu, to "nie będzie wyglądał tak jak w kwietniu". - Odrobimy tę lekcję, przygotujemy się profesjonalnie - podkreślił.
- Przyjąłem tę decyzję z ulgą. Dlatego, że te trzy tygodnie bardzo mocnego obciążenia psychicznego naprawdę już zaczynały się odbijać na moich kolegach, koleżankach, na mnie osobiście też - przyznał Marcin Zaród, nauczyciel roku 2013.
- To trzeba doświadczyć, żeby to zrozumieć. Jestem świadomy tego, że bardzo ciężko zrozumieć to osobom, które nie były w środku, nie strajkowały. Trzy tygodnie takiego hamletycznego dylematu, pomiędzy tym, że my kochamy uczyć i pasją naszą jest to, żeby przekazywać informacje, a tym, że nie możemy tego robić, bo ktoś nie siada do stołu negocjacji - dodał gość TVN24.
W nocy z czwartku na piątek Senat przyjął bez poprawek nowelizację ustaw o systemie oświaty i Prawo oświatowe dotyczącą klasyfikacji maturzystów i przeprowadzenia matur. Zgodnie z nowelą, jeśli rada pedagogiczna nie przeprowadzi klasyfikacji i promocji, zrobi to dyrektor lub nauczyciel wyznaczony przez organ prowadzący.
"Nastawialiśmy się na rozmowy, trafiliśmy na środek wojny"
- My jako nauczyciele nastawialiśmy się na rozmowy, a trafiliśmy na środek wojny. Wytrzymanie w takim środowisku, niezwykle obciążającym, jest trudne - mówił Zaród.
Przyznał, że "to jest dopiero pierwsza bitwa".
- Ja wcale nie uważam, że to jest bitwa przegrana - podkreślił. - Tyle rzeczy, których się dowiedzieliśmy o sobie samych, o ludziach, którzy nas otaczają i o ludziach, którzy nami rządzą, że to jest lekcja, której się nie da powtórzyć w zwyczajnych warunkach - kontynuował.
- Wiem, że wielu moich kolegów mówi, że spokojnie jeszcze dałoby radę wytrzymać kolejny miesiąc, ale trzeba spojrzeć na to w ten sposób, że tutaj nic się nie skończyło - dodał nauczyciel.
"Łączę się w bólu i w oburzeniu"
Pytany, czego dowiedzieli się o sobie i o rządzących, odparł: - O rządzących dowiedzieliśmy się, że są to osoby kompletnie nietolerancyjne, którzy robią dokładnie te rzeczy, o których my mówimy w szkołach, żeby tego nie robić. Stosują język nienawiści, hejtują, nawet z mównicy sejmowej potrafi ktoś tekst o blondynce puścić. Ja przepraszam, ja też jestem blondynem, więc łączę się w bólu, ale i w oburzeniu - podkreślił Zaród.
Nawiązał w ten sposób do debaty poprzedzającej głosowanie nad nowelizacją ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa złożoną przez Prawo i Sprawiedliwość w nocy z czwartku na piątek.
W czasie debaty głos z mównicy sejmowej zabrała Krystyna Skowrońska z Platformy Obywatelskiej. Tej części obrad przewodniczyła wicemarszałek Beata Mazurek z Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy Skowrońska zabierała głos, w pewnym momencie Mazurek przerwała jej wypowiedź. - Pani nie jest wyjątkowa pani poseł, była jedna minuta na zadanie pytania, proszę opuścić mównicę - powiedziała Mazurek, wskazując, że minął czas, w którym posłanka PO mogła zadać pytanie.
"Nie szanują godności, wolnej woli"
- Nam będzie bardzo trudno wrócić do szkoły i mówić uczniom, żeby nie hejtować, żeby godność drugiego człowieka szanować, jeżeli widzimy, że te osoby, które powinny być tą elitą naszą społeczną robią dokładnie to, czego my byśmy nie chcieli, czyli nie szanują godności, wolnej woli - mówił nauczyciel roku w TVN24.
- Potrafimy ze sobą współpracować, że jeżeli się zjednoczymy, to te 500 osób stanowi mocną grupę, której już nie da się wcisnąć różnych rzeczy, a my skulimy po sobie uszy, podwiniemy ogon i pobiegniemy sobie w róg pokoju nauczycielskiego - podkreślił.
- Pokazaliśmy, wychodząc na ulice polskich miast, że są nas tysiące - dodał.
"Wrzesień nie będzie wyglądał tak jak kwiecień"
Zaród zaznaczył jednocześnie, że strajk się nie kończy. - Ja już wiem, że wrzesień nie będzie wyglądał tak jak kwiecień. My nie będziemy przez trzy tygodnie siedzieli w murach szkół. We wrześniu zupełnie inaczej się to potoczy. Będziemy chcieli wyjść na ulicę i pokazać, że z grupą 500 tysięcy osób, rozłożonych w każdym polskim mieście, naprawdę trzeba się liczyć. Odrobimy tę lekcję, przygotujemy się profesjonalnie - przekonywał.
- Będzie to też lekcja, która przyda się nam na przyszłość, kiedy będziemy mówili do naszych uczniów na temat języka nienawiści, manipulacji, perswazji i w jaki sposób się przed tym bronić - wskazał.
- To nie są jakieś teoretyczne sytuacje, do których my musimy się przygotowywać. Ale to są autentyczne sytuacje, z którymi możemy się spotkać dosłownie za dzień, czy dwa, kiedy kolejną ustawę przegłosują, kiedy może zdecydują, że magistra może dostać każda osoba, która zatankuje 10 razy w Orlenie. Jest to kryzys demokracji - podsumował nauczyciel roku w rozmowie z TVN24.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24