- Z każdą wypowiedzią pani minister, z każdym wywiadem, z każdym lekceważącym i kpiącym tekstem, jak ten o grypach, irytacja nauczycieli rośnie - mówił Sławomir Broniarz.
Dodał, że jedyne, co pozostaje MEN, to "poważnie potratować problem, siąść do rozmów i próbować ten konflikt, który narasta, złagodzić".
- Nie może to być próba zastraszania środowiska (nauczycielskiego - red.), czy próba wywarcia presji psychicznej na nauczycieli, bo wydaje się, że tym razem to nie chwyci - przekonywał.
Groźba strajku "bardzo realna"
Prezes ZNP ocenił, że groźba strajku nauczycieli jest "bardzo realna”.
- To nie może być lekceważone - podkreślił.
Zaapelował jednocześnie do minister edukacji, by "w trybie pilnym" usiadła do rozmów.
- Nie akceptujemy jakichkolwiek propozycji ministerstwa edukacji narodowej wyrażonych w tych założeniach finansowych, które są nam proponowane - powiedział.
Zdaniem Broniarza to minister Anna Zalewska zapoczątkowała konflikt z nauczycielami, "nie tylko płacowy, ale także organizacyjny".
- Mamy kumulację roczników, przeładowane podstawy programowe, dzieci uczące się do godziny 19 - wymieniał.
Interes ucznia
Prezes ZNP stwierdził, że protest nauczycieli musi dotknąć uczniów i poprosił ich oraz rodziców o zrozumienie, tłumacząc, że "piłeczka leży po stronie ministerstwa edukacji narodowej".
Przekonywał, że choć strajki mogą odbić się na uczniach, szczególnie w okresie matur i egzaminów do szkół średnich, to "wbrew pozorom leży to w interesie ucznia". - Gorszą sytuacją jest przewlekanie fatalnej polityki edukacyjnej, niż ta sytuacja, z którą będziemy mieli do czynienia w okresie marca i kwietnia - ocenił. Jego zdaniem, uczeń nie może być "instrumentem przepychanki i doraźnych reform podejmowanych przez tego, czy innego ministra".
- Pora to wszystko uspokoić i zastanowić się, w jakim kierunku ta szkoła zmierza - mówił Broniarz. Przekonywał, że mamy w Polsce "bardzo dobrą szkołę, dobrych nauczycieli, dobrych uczniów", ale "beznadziejną politykę edukacyjną".
Wśród największych minusów obecnego stanu rzeczy wymienił przeładowane podstawy programowe oraz źle zorganizowany czas pracy.
Prezes ZNP: mamy beznadziejną politykę edukacyjną
"Czy nam wypada pracować za 1700 zł?"
Jak stwierdził prezes ZNP, wielu nauczycieli zasygnalizowało rezygnację z pracy w szkole z końcem pierwszego semestru.
- Nie da się funkcjonować, realizując to, co ministerstwo na nas narzuca, zarabiając tyle ile zarabiamy - przekonywał, dodając, że nauczyciele mają masę atrakcyjniejszych zawodów do wyboru.- Czy nam wypada pracować za 1700 zł? - pytał retorycznie Broniarz.
Autor: momo//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24