Czas na pakt społeczny był przed wprowadzaniem zmian w oświacie. To był ten moment, kiedy powinno się rozmawiać i dyskutować ze stroną społeczną - oceniła we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Dorota Łoboda z fundacji "Rodzice mają głos". Skomentowała propozycję "nowego paktu społecznego dla oświaty", który związkowcom przedstawiła wicepremier Beata Szydło. - To dziwny pomysł - uważa Olgierd Porębski z koalicji "Nie dla chaosu w szkole".
Wyjaśniła, że to propozycja, która zakłada zmiany systemowe i w ramach tych zmian propozycje wzrostu wynagrodzeń nauczycieli.
CZYTAJ WIĘCEJ: Propozycja strony rządowej i odpowiedź nauczycieli >
Do zapowiedzi wicepremier do spraw społecznych odnieśli się w piątek goście "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
- Wydaje mi się, że czas na pakt społeczny był przed wprowadzaniem zmian w oświacie. To był ten moment, kiedy powinno się rozmawiać i dyskutować ze stroną społeczną - oceniła Dorota Łoboda z fundacji "Rodzice mają głos". Podkreśliła, że "teraz nauczyciele oczekują bardzo konkretnej rzeczy - wzrostu wynagrodzeń". Dodała, że dotychczasowe propozycje w sprawie wynagrodzeń były dla nauczycieli "zupełnie niesatysfakcjonujące".
- One głównie opierały się na wycofaniu się rządu z poprzednich zmian, które sam wprowadził kilka miesięcy temu i na bardzo niewielkim wzroście wynagrodzeń, który w dodatku nie był zaplanowany w budżecie. Więc nie wiadomo, gdzie te pieniądze miałyby zostać znalezione - tłumaczyła. - Prawdopodobnie rząd szuka ich tam, gdzie one były dla nauczycieli, czyli w tych dodatkach różnych, które były związane z awansem zawodowym a teraz miałyby być odebrane i prawdopodobnie przeznaczone na podwyżki - podkreślała Łoboda.
- Jeżeli rząd nie przedstawi bardzo konkretnych propozycji płacowych, zgodnych z oczekiwaniami związków zawodowych, ale przede wszystkim nauczycieli, (...), to 8 kwietnia szkoły i przedszkola w dużej większość będą zamknięte - oceniła.
- Mam poważne wątpliwości, jeżeli chodzi o zawieranie jakiegokolwiek paktu z Anną Zalewską, która oszukała rodziców, oszukała uczniów - oceniła Łoboda. Przypomniała, że zarówno minister edukacji, jak i Beata Szydło, startują w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Zawieranie paktu z osobami, które zamierzają za miesiąc wyjechać do Brukseli nie ma kompletnie sensu - stwierdziła przedstawicielka fundacji "Rodzice mają głos".
Zaznaczyła, że nie wiemy, kto będzie odpowiedzialny za wdrażanie zmian w edukacji. Dodała, że do tej pory nie wiadomo, kto zastąpi minister Zalewską, jeżeli obejmie mandat europosłanki.
"Dziwny pomysł"
Olgierd Porębski z koalicji "Nie dla chaosu w szkole" zauważył we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, że akt społeczny "brzmi jak jakiś poważny, duży program".
- Trudno sobie wyobrazić, że on - po pierwsze - został wymyślony ze środy na piątek, a po drugie, że zostanie teraz w parę godzin uzgodniony z trzema związkami zawodowymi. Takich rzeczy nie robi się za pięć dwunasta - podkreślił.
Jego zdaniem "to dziwny pomysł".
Porębski tłumaczył, że "nowe podejście do zawodu nauczyciela, do tego, jakie jest wynagrodzenie nauczyciela i oczekiwania wobec niego, sposób oceniania i dobierania nauczycieli, jest bardzo potrzebne, tylko nie [przedstawiane - przyp. red.] w takim tempie i nie z ludźmi, do których nikt nie ma zaufania".
Ocenił, że do Zalewskiej i Szydło "nikt nie ma zaufania, bo one są odpowiedzialne za deformę oświaty".
- My odbieramy różne sygnały od rodziców, nauczycieli. Rzeczywiście chaos i okropna atmosfera w szkole to są główne powody strajku nauczycieli - podkreślił. - Nie tylko wynagrodzenia, ale także to, że nauczyciele mają świadomość, że to, co robią traci coraz bardziej sens, że deformowana szkoła szkodzi dzieciom - dodał Porębski.
Propozycja związków zawodowych
Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz Forum Związków Zawodowych we wtorek zeszły z głównego żądania 1000 złotych podwyżki do wynagrodzeń zasadniczych. Zamiast tego związkowcy zaproponowali podwyżkę w wysokości 30 procent pensji z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 roku oraz uwolnienie dodatku stażowego ponad ustawowy limit określony na 20 procent. Później zaproponowano podwyżkę rozłożoną na dwie tury: 15 procent od 1 stycznia oraz 15 procent od 1 września.
Obie strony kontyuowały rozmowy w piątek. Jeśli nie dojdą do porozumienia, od 8 kwietnia do odwołania będzie obowiązywał strajk w szkołach. Jego termin zbiegnie się z zaplanowanymi egzaminami: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Tegoroczne matury mają rozpocząć się 6 maja.
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24