Psycholog kliniczny Marek Sułkowski, który prowadził terapię molestowanego przez księdza Grzegorza K. chłopca, zgłosił sprawę do kurii warszawsko-praskiej już trzy lata temu. Później o problemie powiadomił też Nuncjaturę Stolicy Apostolskiej. - Miałem świadomość, że ksiądz Grzegorz jest osobą chorą, jest to zaburzenie popędowe, natomiast ksiądz został przeniesiony do kolejnej parafii. Usłyszałem, że Nuncjatura nie radzi sobie z tym problemem - powiedział w TVN24.
Osobiście zawiadomił kurię
Jak wyjaśnił na antenie TVN24 Sułkowski, sprawę w prokuraturze i w kurii zgłosił już trzy lata temu. Psycholog prowadził wtedy terapię osoby, która była molestowana przez księdza Grzegorza K. Gdy pacjent wyraził zgodę na ujawnienie sprawy, Sułkowski zgłosił się do kurii. - Zjawiłem się osobiście w kurii warszawsko-praskiej i spotkałem się z księdzem kanclerzem Wojciechem Lipką - powiedział TVN24.
Psycholog za zgodą swojego pacjenta udostępnił kanclerzowi kurii nagranie w formie elektronicznej, na którym poszkodowany opowiadał w szczegółach, w jaki sposób był molestowany. - Ksiądz był zaskoczony, zasmucony i poruszony. Powiadomił mnie, że natychmiast zawiadomi arcybiskupa Hosera - relacjonował Sułkowski.
"Czekałem siedem dni"
Sułkowski wiedząc, że ksiądz Grzegorz pracuje w nowej parafii na warszawskim Tarchominie zasugerował, że stosowne byłoby zawiadomienie biskupa i do czasu wyjaśnienia sprawy, zawieszenie księdza K. w obowiązkach oraz odsunięcie od pracy z ministrantami. - Ksiądz kanclerz tylko stwierdził, że to jest dobry pomysł - powiedział psycholog.
- Czekałem siedem dni na jakąś reakcję kurii (...), ponieważ nie było tej reakcji pozwoliłem sobie zadzwonić do kurii i połączyłem się z księdzem Lipką - relacjonował. W odpowiedzi usłyszał "że przecież i tak (Sułkowski-red.) zawiadomi prokuraturę", a "kuria nie udzieli mu żadnej informacji co do spotkania ks. Lipki z przełożonym".
Został przeniesiony do innej parafii
Jak mówił Sułkowski, kiedy zawiadomił księdza kanclerza, miał nadzieję, że kościół zareaguje i usunie księdza Grzegorza. - Miałem świadomość, że ksiądz Grzegorz jest osobą chorą, jest to zaburzenie popędowe, natomiast ksiądz został przeniesiony do kolejnej parafii - wyjaśnił psycholog.
Jak mówił Sułkowski, w międzyczasie zgłosił się do niego kolejny pacjent, który był również molestowany przez księdza Grzegorza. - Miałem świadomość, że to zjawisko może się powtarzać w nowym miejscu pracy księdza - stwierdził. Kiedy Sułkowski zrozumiał, że ksiądz Lipka na zaistniałą sytuację nie zareaguje stosownie, zgłosił się do Nuncjatury Stolicy Apostolskiej na al. Szucha w Warszawie.
"Nuncjatura sobie nie radzi"
- Pierwsza rozmowa odbyła się w obecności dwóch księży. (...) Opowiadałem dość precyzyjnie, o tym czym się zajmuję, o problemie księdza Grzegorza - relacjonował. Jak dodał, w trakcie pierwszej rozmowy zapewniono go, że kuria postara się sprawę zbadać. Po kilkunastu dniach pojawił się w Nuncjaturze ponownie i usłyszał, że "Nuncjatura sobie nie radzi z problemem związanym z pracą księdza Grzegorza".
Ks. Wojciech Lipka przyznał, że wiadomość o tym, iż ksiądz Grzegorz K. mógł dopuścić się molestowania seksualnego, dotarła do kurii 1 kwietnia 2011 r. W tym samym czasie sprawę do prokuratury zgłosił psycholog Marek Sułkowski, który prowadził terapię jednego z wykorzystywanych seksualnie ministrantów.
W listopadzie 2011 r. wszczęto śledztwo. Wyrok zapadł w marcu 2013 r. Mimo tego kuria odwołała ks. Grzegorza K. z funkcji proboszcza dopiero teraz, po interwencji reportera TVN24.
Autor: aolsz/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Tvn24