Bronisław Komorowski staje w obronie Krzysztofa Piesiewicza. Chociaż o winie, bądź niewinności senatora po ujawnieniu przez media kompromitujących nagrań, marszłaek Sejmu nie przesądza, to zaleca "daleko idącą wstrzemięźliwość" w komentarzach. - W polskim obyczaju jest, zwłaszcza w kręgu ludzi dobrze wychowanych, że za głęboko nie wnika się w czyjąś prywatność - przekonuje.
Na ujawnionych przez "Super Express" materiałach wideo widać jak senator (startował z list PO) Krzysztof Piesiewicz wciąga biały proszek (tłumaczy, że to sproszkowany lek) w kobiecym przebraniu i z pomalowanymi na czerwono ustami.
Po publikacji rozgorzała dyskusja na temat tego, czy media w ogóle powinny zajmować się takimi sprawami. "Nagonkę" skrytykował arcybiskup Józef Życiński, który oznajmił, że "przyjął z bólem i szokiem sposób potraktowania dramatu Krzysztofa Piesiewicza przez część polskich mediów, które wyraźnie mówią językiem nihilizmu".
"Źle i współczuję"
W obronie prywatności senatora staje też otwarcie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. W poniedziałkowej "Kropce nad i" podkreślił, że "nie tyle przepisy prawa, ile przyzwoitość powinna nam nakazywać w takich sprawach wstrzemięźliwość".
Według marszałka powinna być ona "daleko idąca" z kilku powodów. Między innymi dlatego, że zdaniem Komorowskiego za całą sprawą "kryje się jakiś paskudny szantaż, którego ofiarą padł Piesiewicz". - Nie należy tej sprawy rozwałkowywać i ja też nie chciałbym tego robić - zaznaczał. - Tu jest jakiś mroczny dramat konkretnego człowieka, a nie polityka - dodawał.
Obserwując to, co dzieje się dzisiaj wokół senatora, można zdaniem Bronisława Komorowskiego utwierdzić się w przekonaniu, że oskarżenia rzuca się bardzo łatwo. - Jeśli zażywa tam narkotyk to źle i współczuję. (...) Ale bardzo często kamieniami rzucają ci, którzy sami mają wiele za uszami - przypominał marszałek.
Narkotyki czy lek?
W zeszłym tygodniu media poinformowały, że Krzysztof Piesiewicz - znany scenarzysta filmowy i działacz Solidarności z lat 80. - jest szantażowany nagraniami i pomawiany o branie narkotyków. W piątek "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że oprócz posiadania narkotyków, Piesiewicz także je zażywał. Polityk, który twierdzi, był to sproszkowany lek, zawiadomił o wszystkim prokuraturę i zrzekł się immunitetu.
Jego uchylenia w grudniu zażądali także śledczy, którzy czekają cały czas na oficjalne pismo marszałka Senatu w tej sprawie. Prokuratorzy najprawdopodobniej zamierzają postawić Piesiewiczowi zarzut związany z posiadaniem oraz udzielaniem innym osobom narkotyków.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24