Sprawa powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym i podejrzenia korupcji została podjęta na nowo w sierpniu – dowiedział się portal tvn24.pl.
- Materiały dotyczące korupcji w Sądzie Najwyższym zostały przekazane do Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji. Postępowanie to zostało podjęte postanowieniem z 8 sierpnia – potwierdza Arkadiusz Jaraszek z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej.
Sprawa była dwukrotnie umarzana
Pod koniec września 2012 roku Prokuratura Apelacyjna w Krakowie umorzyła śledztwo w sprawie "powoływania się we Wrocławiu, w Warszawie i innych miejscowościach i poza granicami Polski na wpływy w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu i w Sądzie Najwyższym". CZYTAJ WIĘCEJ NA TEMAT TEJ SPRAWY
Sprawa dotyczyła też "pośrednictwa w załatwieniu korzystnych dla ustalonej osoby orzeczeń sądowych w zamian za korzyści majątkowe i obietnice ich udzielania".
Zażalenia CBA
Powodem umorzenia były błędy popełnione przez CBA. Zdaniem krakowskich prokuratorów nie wszystkie dowody zebrane przez agentów Biura można było wykorzystać w śledztwie, bowiem zebrano je wbrew przepisom o czynnościach operacyjnych. CBA twierdziło, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Sprawa CBA zaczęła się w czasach, gdy Biurem kierował Mariusz Kamiński. Jego następca – Paweł Wojtunik – złożył zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa.
Ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet przekazał sprawę do ponownego zbadania prokuratorom z Gdańska. Oni także jednak umorzyli postępowanie, mimo że z częścią ich argumentacji nie zgadzała się wtedy Marzena Kowalska - zastępczyni Seremeta nadzorująca pion przestępczości zorganizowanej.
Rzecznik prasowy gdańskiej prokuratury Mariusz Marciniak informował wtedy, że umorzenie śledztwa w czterech wątkach związanych z korupcją i powoływaniem się na wpływy, nastąpiło z powodu "braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego" lub "wobec stwierdzenia, iż dana osoba nie popełniła przestępstwa". W ramach śledztwa przesłuchano m.in. osoby, które - na różnych etapach postępowania sądowego - zajmowały się sprawą cywilną toczącą się przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu (to przy okazji tej sprawy miało dojść do korupcji i powoływania się na wpływy), a także uczestników tego postępowania i osoby postronne. Najobszerniejszą część materiału dowodowego w sprawie stanowiły materiały niejawne, w tym uzyskane przez CBA w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych. Prokurator wyjaśniał, że "w świetle obowiązujących obecnie procedur, jak i ugruntowanego już orzecznictwa, nie było możliwe procesowe wykorzystanie wszystkich zebranych dowodów o charakterze niejawnym". Powołując się na tajny charakter materiału dowodowego zebranego przez CBA, prokuratura odmówiła dalszych wyjaśnień. Gdańscy śledczy (w przeciwieństwie do prokuratorów z Krakowa, którzy wcześniej zajmowali się tą sprawą) uznali, że CBA nie złamało prawa przeprowadzając czynności operacyjne.
Decyzje za Ziobry
Gdy ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym został Zbigniew Ziobro, po reorganizacji prokuratury aktami sprawy zajął się Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. 8 sierpnia zapadła decyzja, że śledztwo ma znowu ruszyć.
Sprawa jest skomplikowana, a większość materiałów tajna. 18 sierpnia całość akt trafiła do Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji.
- Cieszę się, że podjęto na nowo tę sprawę. Mam wrażenie, że poprzednie władze prokuratury w nieuprawniony sposób ją zakończyły. Wznowienie jej jest w dobrze pojętym interesie całego wymiaru sprawiedliwości - mówi portalowi tvn24.pl minister Maciej Wąsik, zastępca koordynatora ds. służb specjalnych, były wiceszef CBA w czasach, gdy Biuro zaczęło rozpracowywać podejrzenia korupcji w SN.
Autor: Maciej Duda / Źródło: tvn24.pl, PAP