Śledztwo w sprawie wypadku prezydenckiej limuzyny właśnie zostało przedłużone i potrwa przynajmniej do listopada - dowiedział się tvn24.pl. Śledczy potrzebują czasu na kolejne ekspertyzy biegłych.
4 marca w samochodzie, którym podróżował prezydent Andrzej Duda autostradą A4, doszło do uszkodzenia opony tylnego koła. Prezydenckie auto wpadło w poślizg i zsunęło się do rowu. Nikomu nic się nie stało.
Wszczęto śledztwo, które dotyczy artykułu 174 paragraf 2 Kodeksu Karnego, mówiącego o nieumyślnym sprowadzeniu niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Przestępstwo to jest zagrożone karą do trzech lat więzienia.
Śledztwo przedłużone
Śledztwo zostało właśnie przedłużone, co oficjalnie potwierdza rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Opolu Lidia Sieradzka. - Trwają przesłuchania świadków, prokurator zwróci się także o kolejne ekspertyzy. Niewiele więcej mogę przekazać ze względu na dobro prowadzonego postępowania - mówi nam rzecznik Sieradzka.
Sama limuzyna nadal znajduje się w rękach prokuratora i nie wróciła do Biura Ochrony Rządu.
Przyczyny wypadku
Wiadomo, że dotąd nikt nie usłyszał zarzutów karnych. Prokuratura nie zdecydowała jeszcze, czy ktokolwiek je usłyszy - na razie trwa wyjaśnianie, czy doszło do przestępstwa. Wiadomo też, że prokuratura dysponuje już jedną kompleksową opinią biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego.
- Biegli stwierdzili, że wypadek z udziałem prezydenckiej limuzyny polegał na najechaniu samochodu BMW na leżący na jezdni przedmiot, w wyniku czego doszło do przebicia opony prawego tylnego koła i spadku ciśnienia powietrza w oponie - mówiła na specjalnej konferencji prasowej zwołanej w kwietniu Lidia Sieradzka.
Przedmiot - w ocenie specjalistów z CLK - miał około 10 centymetrów i był "płaski". Rozerwał oponę w wyniku czego kierowca BOR stracił panowanie nad limuzyną i zjechał na pobocze. Według nieoficjalnych źródeł tvn24.pl stało się to, gdy cała kolumna z prezydencką limuzyną mknęła z prędkością 130 km/h.
Opony z demobilu
Swoją kontrolę w tej sprawie przeprowadziło samo Biuro Ochrony Rządu. Dopiero po pytaniach zadawanych przez dziennikarzy, czy BOR powinien sam sprawdzać swoje błędy, kontrolę uruchomiało również MSWiA. Po tych kontrolach wiadomo, że wcześniej w limuzynie "01" zmieniono jedną oponę. Założoną starą, która od kilku lat leżała w magazynie rzeczy do utylizacji. Odpowiedzialnością obarczono dyrektora pionu transportu, który odszedł ze służby.
- Interesuje nas dogłębne wyjaśnienie całego incydentu przez zewnętrznych ekspertów, również powoływanych przez prokuraturę. Ze swojej strony poprawiliśmy wadliwe procedury - mówił niedawno dziennikarzowi tvn24.pl szef Biura Ochrony Rządu pułkownik Andrzej Pawlikowski.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24