Zamiast zapłaty za wykonaną pracę, Dominik dostał kilkanaście ciosów nożem i ledwo uszedł z życiem po tym jak pracodawca-sadysta posiekał mu tasakiem połowę palców u rąk. Dziś powoli dochodzi do siebie. Czeka go jednak długotrwała rehabilitacja. Niewykluczone jednak, że za leczenie i operację, która uratowała mu życie, będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni, bo pracował na czarno i nie był ubezpieczony. Materiał "Blisko Ludzi" TTV.
23-letni Dominik padł ofiarą swojego pracodawcy na początku września. Domagał się od niego zaległej wypłaty, a w zamian został brutalnie pobity i zraniony. Obcięto mu cztery palce u ręki, podcięto gardło i zadano liczne rany kłute.
- Nie mogę sobie z tym poradzić, że za parę groszy chcieli mi syna zamordować - mówi ojciec Dominika.
23-latek powoli wraca do siebie, przyznaje jednak, że ręka wciąż go boli. - Boli tak, jak gdyby ktoś mi skórę wyrywał. Od 50 do 100 razy dziennie - mówi Dominik i przyznaje, że wciąż obawia się, czy palce się zagoją. - Boję się, że utną mi palce - mówi.
Rodzice podkreślają, że ich syn jest bardzo twardy i nie pokazuje po sobie tego, jak bardzo cierpi.
Bez ubezpieczenia
Chłopak martwi się jeszcze z jednego powodu - wie już, że leczenie będzie nie tylko długotrwałe, ale i kosztowne.
Dominik nie był bowiem ubezpieczony, za operację i szpitalne leczenie będzie więc musiał zapłacić z własnej kieszeni.
Rodzice 23-latka czekają na fakturę za zabiegi ratujące życie. Ta nie została jeszcze jednak wystawiona. Szpital w Grójcu, gdzie był operowany chłopak, nie chce udzielać informacji o kosztach leczenia, zasłaniając się ochroną danych osobowych pacjenta.
Śląski NFZ potwierdza, że Dominik nie był ubezpieczony i zgodnie z procedurami NFZ będzie musiał zapłacić za leczenie, niewykluczone, że nawet kilkanaście tys. zł.
Liczą na pomoc
Rodzina Dominika przyznaje, że nie ma pieniędzy, aby uregulować zaległą kwotę.
- Jak będzie trzeba, to weźmie się jakąś pożyczkę i zapłaci - mówi ojciec Dominika.
- Może ktoś nam pomoże. Może się uda, że przynajmniej część tych palców będzie miał sprawnych - mówi matka Dominika. Do zaległych kosztów leczenia dochodzą jeszcze koszty rehabilitacji.
Matka 23-latka zaapelowała o pomoc. Rodzina otrzymała już 5 tys. zł od anonimowego darczyńcy.
Może także liczyć na pomoc rehabilitanta, który zadeklarował, że będzie za darmo pomagał Dominikowi.
- On się trzyma i cały czas wierzy, tak jak ja, że będzie dobrze. Musi być dobrze, ale samo się to nie stanie, musi nam ktoś pomóc - mówi matka 23-latka.
Autor: MAC//bgr / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTVBL