Siedem osób usłyszało zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych podczas burd w czasie jednego z marszów z 11 listopada - informuje prokurator Dariusz Ślepokura z warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Wcześniej policja postawiła zarzuty mniejszej wagi pięciu innym osobom.
Jak informuje prok. Ślepokura w rozmowie z TVN24, w stosunku do pięciu osób (spośród siedmiu, którzy usłyszeli zarzut czynnej napaści na policjantów) prokurator wystąpił z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące, a w stosunku do dwóch pozostałych osób prokurator zastosował środki zapobiegawcze (dozór policji).O tym czy wobec pięciu osób zostanie zastosowany areszt jutro zdecyduje sąd.
Konkretny paragraf
Art. 223 Kodeksu karnego stanowi: "Kto, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami lub używając broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10". Policji sama postawiła zarzuty znieważenia funkcjonariuszy pięciu osobom, naruszenia ich nietykalności oraz udziału w zbiegowisku. - Wobec tych osób policja ma skierować wnioski do sądu o ukaranie w trybie przyspieszonym.
Święto Niepodległości i burdy
W niedzielę, podczas Marszu Niepodległości organizowanego przez środowiska prawicowe, policjanci zostali obrzuceni m.in.: petardami, kamieniami, koszami na śmieci i butelkami. Rannych zostało 22 funkcjonariuszy. Policja użyła broni gładkolufowej i miotaczy gazu pieprzowego. Po burdach na komisariaty doprowadzono 176 osób, 21 nadal pozostaje w jednostkach policji. Są to osoby podejrzewane m.in. o niszczenie mienia czy atak na funkcjonariuszy.
Działania podejmowane przez policję były adekwatne do sytuacji - ocenia MSW.
Autor: mn//kdj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Tomasz Gzell