- Uznałam, że publikacje, które pojawiły się ostatnio w mediach, wskazują na duże prawdopodobieństwo, że pan sędzia mógł popełnić czyny niegodne sędziego. Ja po prostu musiałam reagować - mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24 sędzia Anna Bator-Ciesielska, która odmówiła wspólnego orzekania z zastępcą rzecznika dyscyplinarnego Przemysławem Radzikiem, który według doniesień medialnych miał uczestniczyć w akcji szkalowania innych sędziów. Dodała, że jeśli będzie musiała w związku z tym odejść z sądu, to to zrobi, ale "nie podda się bez walki".
Sędzia Anna Bator-Ciesielska z warszawskiego Sądu Okręgowego odmówiła wspólnego orzekania z zastępcą rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Przemysławem Radzikiem. Według "Gazety Wyborczej" i Onetu miał on należeć do grupy "Kasta", szkalującej innych sędziów.
Bator-Ciesielska skierowała też do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytanie, czy jednoosobowe delegowanie sędziów przez ministra sprawiedliwości (Radzik jest delegowany z sądu rejonowego do okręgowego) jest zgodne z unijnym prawem.
"Nie wyobrażałam sobie orzekania z panem sędzią"
O tej sprawie sędzia Bator-Ciesielska mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24. - Działałam na podstawie prawa i w granicach prawa - mówiła.
- Uznałam, że publikacje, które pojawiły się ostatnio w mediach, wskazują na duże prawdopodobieństwo, że pan sędzia mógł popełnić czyny niegodne sędziego. Ja po prostu musiałam reagować. Nie wyobrażałam sobie orzekania z panem sędzią (Radzikiem - red.), jak również nie wyobrażam sobie tego 17 września z panem sędzią Lasotą (Michałem, drugim zastępcą rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych). Non possums - kontynuowała.
Sędzia Bator-Ciesielska odniosła się także do faktu, iż rzecznik dyscyplinarny sędziów Piotr Schab podjął "czynności wyjaśniające", zmierzające do ustalenia, czy jej działania mogą "stanowić o wyczerpaniu znamion przewinień dyscyplinarnych". Mówiła, że dowiedziała się o tym z mediów i nie otrzymała jeszcze wezwania od rzecznika dyscyplinarnego.
Bator-Ciesielska: jeśli będę musiała odejść z sądu, to to zrobię
Zapytana, czy wyobraża sobie sytuację, w której rzecznik dyscyplinarny sędziów wezwałby do wyjaśnień w tej sprawie również sędziego Lasotę lub Radzika, odpowiedziała, że "profesjonalista powinien to zrobić bez problemu". - Kiedy jesteśmy w jakichkolwiek relacjach zawodowych, powinniśmy oddzielać jedno od drugiego. Składałam wielokrotnie wyjaśnienia przed moim prezesem co do różnych okoliczności. To jest normalne - stwierdziła.
Pytana, czy wolałaby odejść z sądu niż orzekać wspólnie z sędziami, których nazwiska pojawiały się w publikacjach dotyczących afery hejterskiej, odpowiedziała: 'tak, jeśli muszę, to to zrobię".
- A jakie mam wyjście? Nie mam wyjścia. Nie poddam się bez walki, ale jeśli dostanę prawomocny wyrok najwyższego sądu dyscyplinarnego, że jestem wydalona ze służby.... Ja z wyrokami sądu nigdy nie dyskutowałabym - podkreśliła.
"Mnie już nic nie zdziwi"
Sędzia Bator-Ciesielska odniosła się także do możliwości powrotu do orzekania sędziego i byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, który - według doniesień medialnych - miał organizować hejt na innych sędziów. Według informacji TVN24, prezes Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy Maksymilian Wesołowski przydzielił Łukasza Piebiaka do IX Wydziału Gospodarczego w tym sądzie. Jak wynika z informacji TVN24, Łukasz Piebiak wziął jednak urlop wypoczynkowy na prawie trzy miesiące - do 30 listopada. Nie wiadomo zatem, kiedy podejmie pracę.
- Mnie już nic nie zdziwi, chociaż wiemy jedno - sędziowie w sądzie dla miasta (Sądu Rejonowego dla m.st.. Warszawy - red.) na pewno zachowają się przyzwoicie - mówiła.
- Wiem, że kolegium sądu tego sądu zwróciło się do prezesa sądu dla miasta o zarządzenie w trybie art. 130 paragraf 1 USP (ustawy o ustroju sądów powszechnych - red.) natychmiastowej przerwy w czynnościach służbowych sędziego Piebiaka - poinformowała.
Stwierdziła także, że Stowarzyszenie Sędziów "Iustitia" "bardzo słusznie postuluje, aby w ogóle zlikwidować możliwość delegowania sędziów do ministerstwa". - Sędzia ma pracować w sądzie, a w ministerstwie są bardzo wykwalifikowani urzędnicy i nie ma potrzeby, aby byli tam sędziowie - oceniła gość "Faktów po Faktach".
Autor: mjz/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24