Nigdy jeszcze nie powiedziała do nikogo "mamo" czy "tato". Historię dziewczynki widzowie "Uwagi" TVN poznali pół roku temu. Teraz w końcu znaleźli się ludzie, którzy postanowili wziąć Sandrę do siebie.
Nowa rodzina Sandry pochodzi z okolic Warszawy. W domu oprócz rodziców - pana Sławomira i pani Doroty - czeka na nią trójka rodzeństwa: 12-letni Krzysztof, 9-letni Maciej i 5-letnia Zosia. Dziećmi na co dzień zajmuje się pani Dorota. Ojciec, pan Sławomir, prowadzi własną firmę.
- Zosia się bardzo cieszy, bo ma strachy przed nocowaniem samej. Już czeka na Sandrę, będą we dwie. We dwie jest zupełnie inaczej - mówi Sławomir Kanciała.
"Sandra była jak roślinka"
Sandra decyzją sądu została odebrana biologicznej matce, uzależnionej od alkoholu. 11-miesięczna dziewczynka była chora, niedożywiona i zaniedbana. Sandra trafiła do rodzinnego pogotowia opiekuńczego Małgorzaty i Romana Kukliczów. Ci nie mogli jej adoptować, ponieważ są emerytami. Poszukiwania rodziców adopcyjnych trwały sześć lat.
- Sandra była jak roślinka, jak ją zabieraliśmy ze szpitala. Nie wiedziała, co się z nią dzieje - mówi pan Roman. Jak wspomina, dziewczynka zaczęła odżywać dopiero po wielu wizytach u specjalistów: neurologów, rehabilitantów, psychologów. - Nie wiedzieliśmy, że Sandra ma tak zwany zespół alkoholowy, czyli FAS - dodaje.
Jak zaznacza dr Maria Sielicka-Gracka, endokrynolog, syndrom ten może objawiać się różnie. - Są objawy, które mogą się ujawnić dopiero po iluś latach. Dziecko źle współżyje w grupie, bawi się z dużo młodszymi dziećmi, jedno jest wycofujące się, inne jest agresywne - wymienia niektóre z przykładów.
"Trzeba mieć dwa serca, a nie jedno"
Nowi rodzice Sandry są świadomi tego, że dziecko najprawdopodobniej będzie mieć ograniczenia np. w nauce. - Wiadomo, że będziemy z nią pracować - mówi pan Sławomir. - Chcemy ją wychować, żeby potrafiła funkcjonować w społeczeństwie samodzielnie - mówi Dorota Kanciała. Dodaje, że ona i jej mąż chcą umożliwić dziewczynce zdobycie wykształcenia i zawodu.
W ostatnim czasie Sandrze sprzyja los. Jeszcze zanim pojawili się nowi rodzice, otrzymała pomoc od Marcina Gortata. Fundacja koszykarza sfinansowała elektroniczną lupę, dzięki której Sandra widzi i może czytać. Marcin Gortat spotkał się z dziewczynką i jej nową rodziną. - To trzeba mieć dwa serca, a nie tylko jedno, żeby coś takiego zrobić - mówił o adopcji dziecka.
Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN