Bartosz S., który sam zgłosił się do prokuratury w związku z brutalnym pobiciem w Nakle nad Notecią (woj. kujawsko-pomorskie), nie przyznaje się do winy. Mężczyzna twierdzi, że ma alibi na noc, w której doszło do napaści i przyszedł do prokuratury po to, by powiedzieć, że to nie on jest winny. 27-latkowi przedstawiono zarzut pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Prokuratorzy twierdzą, że zgromadzili wystarczający materiał dowodowy.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek ok. godz. 5 rano na ulicy Hallera w Nakle nad Notecią. Dwóch napastników zaatakowało mężczyznę, który szedł do pracy. W czwartek w związku ze sprawą do prokuratury zgłosił się 27-letni mężczyzna. Przyszedł jednak powiedzieć, że to nie on jest winny.
- To chyba absolutnie niestandardowe zachowanie. 27-letni Bartosz S. sam zgłosił się do prokuratury ze swoim adwokatem i poinformował prokuratora, że to nie on jest na tym nagraniu, a tym samym nie on jest sprawcą napaści i nie ma nic wspólnego z tym przestępstwem - mówił reporter TVn24 Adam Kasprzyk. Jak dodał, 27-latek powiedział w prokuraturze, że ma alibi na noc, w której doszło do napaści na mieszkańca Nakła. Dlaczego więc sam zgłosił do prokuratury? Jak tłumaczył reporter TVN24, Bartosz S. mówił, że ma podejrzenia, że policjanci i prokuratorzy i tak kiedyś do niego dotrą i będą myśleli, że to on ma coś wspólnego z brutalną napaścią. - On przyszedł tutaj (do prokuratury -red.) po to, by powiedzieć: to nie ja- powiedział reporter TVN24.
Przedstawiono mu zarzut
Prokuratorzy przedstawili jednak Bartoszowi S. zarzut pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia. - W tej sprawie będziemy rozważać zastosowanie środka zapobiegawczego w formie izolacyjnej, ale także w formie wolnościowej - mówił w rozmowie z reporterem TVN24 prokurator.
Pytany, czemu jego zdaniem do prokuratury zgłosił się człowiek, który twierdzi, że jest niewinny, odpowiedział: "należałoby o to zapytać samego Bartosza S.".
- Zgromadziliśmy materiał dowodowy, który dawał podstawy do przedstawienia mu tego zarzutu - mówił prokurator. Pytany, czy chodzi tylko o zapis monitoringu i zeznania świadków wyjaśnił, że "są także inne dowody".
Autor: kde/ja / Źródło: tvn24