Zamiast więziennej celi elektroniczna bransoleta. Najwyższa Izba Kontroli pozytywnie oceniła działanie systemu dozoru elektronicznego osób skazanych. Problem w tym, że - zdaniem NIK - polskie sądy nie wykorzystują pełni możliwości tego sposobu odbywania kary.
Według danych uzyskanych przez NIK sądy uwzględniają zaledwie 39 procent wniosków skazanych o odbycie kary nie w więzieniu, lecz na przykład w domu - z elektroniczną bransoletą na nodze. Są jednak i takie placówki, które odrzucają ponad 80 procent wniosków. System jest też rzadko stosowany do monitorowania zakazów zbliżania się sprawcy do określonych osób, a także do egzekwowania zakazów stadionowych.
Sposób na przepełnione zakłady karne
"Kara odbywana w ramach dozoru elektronicznego jest rzeczywistą alternatywą dla kary pozbawienia wolności wykonywanej w zakładzie karnym. Daje możliwość kontynuowania lub poszukiwania przez skazanego pracy, podtrzymywania więzi rodzinnych i uczestniczenia w życiu społecznym" - mówił rzecznik prasowy NIK Paweł Biedziak.
Jak dodał, stosowanie dozoru jest prawie dwukrotnie tańsze niż utrzymywanie skazanego w więzieniu. Miesięczny koszt to 688 zł, zaś przy uwzględnieniu kosztów budowy, wdrożenia i eksploatacji całego systemu - 1270 zł. "Tymczasem wydatki na skazanego w zakładach karnych to 2482 zł miesięcznie" - zauważyła NIK.
Elektroniczny dozór skazanych możliwy jest w całym kraju od początku 2012 r. System był wprowadzany etapami od września 2009 r. Można go stosować wobec skazanych na karę do roku więzienia. Można go też wykorzystywać wobec osób z orzeczonym zakazem wstępu na imprezę masową. Dzięki nadajnikowi ustawianemu w mieszkaniu takiego człowieka oraz plastikowej bransolecie zakładanej na kostkę wiadomo gdzie przebywa. Bransoleta wysyła fale radiowe i komunikuje się z urządzeniem w domu osadzonego, które przekazuje sygnał o jego położeniu do centrali.
Z danych z końca lipca wynika, że system dozoru objął od początku swego funkcjonowania 29 869 osób. Teraz kary w ten sposób odbywają ponad 4 tys. skazanych.
Sąd sądowi nierówny
Według zeszłorocznych danych uzyskanych przez NIK, Sąd Okręgowy w Białymstoku uwzględnił 51 proc. wniosków o zastosowanie dozoru, wrocławski 47 proc., a rzeszowski 46 proc. Z kolei w Gdańsku uwzględniono 19 proc. wniosków. Różnice widoczne są także w Warszawie, gdzie Sąd Okręgowy Warszawa dopuścił 24 proc. próśb, natomiast Warszawa-Praga - 41 proc.
Jednocześnie karę w ramach dozoru może odbywać 7,5 tys. skazanych. "Nigdy nie zbliżono się do wykorzystania pełnych możliwości systemu, najwyższy wskaźnik zapełnienia osiągając w maju 2013 r. - około 72 proc." - wskazała NIK.
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła także przetwarzanie danych osobowych, w tym tzw. danych wrażliwych. "W systemie informatycznym przechowywane są dane osobowe skazanych, które powinny zostać z niego usunięte po dwóch latach od dnia zakończenia wykonywania kary lub osiągnięciu celu, w jakim były zbierane" - głoszą wnioski raportu. Izba ustaliła też, że w systemie przetwarzane są dane skazanych, którzy w ogóle nie rozpoczęli odbywania kary w ramach dozoru.
Gen. Paweł Nasiłowski, dyrektor Biura Dozoru Elektronicznego zaznaczył jednak, że NIK zbierała informacje do swego raportu pod koniec 2013 r. "W żadnym zakresie nie nastąpił wyciek danych ani ich utrata, wszystkie normy bezpieczeństwa zostały już spełnione, a niedogodności usunięte" - zapewnił.
Autor: eos//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu