Trzy dni temu sąd nakazał mu zwrot zaległego czynszu - ponad 8 tys. zł. W piątek mężczyzna wrócił do sądu na tę samą salę, na której zapadł niekorzystny wyrok, na rozprawę tego samego sędziego, który prowadził rozprawę. Najpierw po prostu zakłócał proces, gdy przyszła policja wyskoczył z okna. Zginął na miejscu.
68-letni tarnowianin miał zaległości czynszowe. Przed trzema dniami sąd cywilny w Tarnowie nakazał mu wyrównanie długu wobec spółdzielni mieszkaniowej. W sumie było to ponad 8 tys. zł. Rodzina prawdopodobnie płaciła czynsz nieregularnie.
- Wyrok jakich wiele. Sąd rozłożył pozwanej rodzinie spłatę zaległego czynszu na 25 rat i zwolnił od kosztów sądowych - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnowie sędzia Marek Długosz.
Akt desperacji
W piątek, trzy dni po wyroku, mężczyzna wrócił do sądu. Wszedł na salę, gdzie zapadł niekorzystny dla niego wyrok i zakłócał rozprawę, prowadzoną przez tego samego sędziego. Rozprawa dotyczyła takiej samej sprawy. Później zagroził, że wyskoczy z okna.
Na miejsce przybyła policja, straż pożarna i pogotowie. Strażacy rozkładali skokochron, jednak mężczyzna zdecydował się skoczyć. Skok z trzeciego piętra okazał się śmiertelny.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24