Prokurator z Łodzi uniknął odpowiedzialności, choć policjanci znaleźli go pijanego za kierownicą auta - pisze "Rz". Co więcej, Jerzy Płóciennik został wybrany do kolegium w łódzkiej Prokuraturze Apelacyjnej.
"Rzeczpospolita" pisze o śledztwach prowadzonych w jego sprawie - po podejrzeniu, że po pijanemu rozbił samochód. Jak podaje gazeta, 18 grudnia 2003 r. ok. godz. 22 policjanci z Pabianic otrzymali informację od przypadkowego kierowcy, że na pobliskim skrzyżowaniu prowadzący hondę civic zjechał z drogi i zatrzymał się na pniu drzewa. Patrol, który pojawił się na miejscu zastał pijanego prok. Płóciennika.
Do dmuchania w alkomat doszło dopiero o godz. 1.22. Przyrząd wskazał 2,68 promila alkoholu. - Kilkakrotnie powiedział, że kierował pojazdem pod wpływem alkoholu - "Rz" cytuje zeznania sierżanta z Pabianic.
Jednak sześć dni później prok. Płociennik złożył w prokuraturze oświadczenie, że to jego syn prowadził auto. W trakcie jazdy mieli się pokłócić, co doprowadziło do wypadku. Obrażony syn miał oddalić się pieszo.
Jak pisze gazeta, sprawa trafiła do prokuratury w Poznaniu, która postępowanie umorzyła. Śledztwo wszczęto jeszcze raz w Bydgoszczy. Tam także postępowanie umorzono - z powodu "wątpliwej natury dowodowej".
Jazda w stanie nietrzeźwości to jedna z przyczyn wszczynania postępowań dyscyplinarnych w prokuraturze. - Przed dwoma laty wszczęliśmy 58 postępowań dyscyplinarnych w prokuraturze, a w ubiegłym roku aż 61 - mówi "Rzeczpospolitej" Wioletta Paprocka z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl