Nie będzie przyspieszonego głosowania nad samorozwiązaniem Sejmu. Konwent Seniorów zdecydował się utrzymać piątkowy termin. - Samorozwiązanie w piątek albo wcale - postawił sprawę jasno SLD.
Rozwiążmy ten Sejm jeszcze dziś, tak się nie da dłużej pracować - jednym głosem mówili dziś przedstawiciele PiS i PO. Jednak na posiedzeniu Konwentu Seniorów zdecydowano się utrzymać poprzedni, piątkowy termin.
Zdecydowała o tym postawa SLD, który stanowczo sprzeciwił się skróceniu kadencji jeszcze dziś. Szef klubu PO Bogdan Zdrojewski zdradził, że Platforma i PiS dostały od Sojuszu ultimatum, że "albo Sejm zostanie rozwiązany w piątek, albo wcale".
- Nie ma żadnego uzasadnienia dla psucia kalendarza wyborczego - uzasadniał Jerzy Szmajdziński. - Głosowanie w piątek oznacza wybory 22 października. Głosowanie dziś - 14 października. Pośpiech PO przypomina pośpiech karpi na Boże Narodzenie.
My jesteśmy przeciwko przyspieszaniu świąt Bożego Narodzenia Jerzy Szmajdziński (SLD)
PO i PiS: tak się nie da pracować - W tej chwili kampania wyborcza zaczyna dominować. Nie służy to normalnej pracy Sejmu. Dlatego uważamy, że najpierw trzeba dokonać samorozwiązania, a później dokończyć prace już bez tej atmosfery wyborczej nad najpilniejszymi ustawami - zapowiedział wcześniej Zdrojewski.
Argument: "tak się nie da pracować" wysuwał też PiS. - W tej sytuacji należy szybko, nawet dzisiaj, poddać pod głosowanie wniosek o samorozwiązanie. Nie wiem czy to jest możliwe, ale jeśli jest, to ja jestem zwolennikim takiego rozwiązania - mówił Lipiński.
PO i SLD już nie będą popierać "idiotycznych przerw Romana Giertycha" Konwent Seniorów zdecydował nie tylko o zachowaniu piątkowego terminu głosowania nad skróceniem kadencji. - Uzgodniliśmy z PO, że nie będzie popierać idiotycznych przerw zgłaszanych m.in. przez Romana Giertycha - poinformował szef klubu PiS Marek Kuchciński.
Także SLD - jak powiedział dziennikarzom szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński - zdecydował, że nie będzie popierać wniosków LPR o dalsze przerwy w środowych obradach Sejmu.
Pyskówka w Sejmie "Idiotyczną" - zdaniem Kuchcińskiego - przerwę Roman Giertych zgłosił tuż po rozpoczęciu obrad Sejmu. Szef Ligi domagał się też, aby pierwszym punktem rozpoczętego w środę posiedzenia było wniosek o odwołanie marszałka Sejmu Ludwika Dorna. Giertych chciał także zwołania w tej sprawie Prezydium Sejmu oraz Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich.
Zaraz po nim wystąpił Zbigniew Girzyński. W dramatycznym apelu zarzucił opozycji torpedowanie prac Sejmu i zwrócił się o kontynuowanie prac nad ustawami, "na które czekają pielęgniarki i kibice". Wśród nich wymienił fundusz alimentacyjny, podwyżki dla służby zdrowia oraz... ustawy dotyczące Euro 2012.
Marszałek zarządził głosowanie, w którym wniosek lidera LPR przeszedł większością 244 do 148 głosów.
Giertych: Dorn nie ma prawa prowadzić obrad
Przepisy regulaminu były tworzone dla ludzi honoru, a Ludwik Dorn najwyraźniej honoru nie ma Roman Giertych
Jak poinformował, Trybunał Konstytucyjny już wszczął postępowanie w sprawie niezgodności z konstytucją zapisów Regulaminu Sejmu, które pozwalają marszałkowi Sejmu nie poddawać pod głosowanie wniosku o jego odwołanie przez sześć miesięcy.
- Nie ma takiego parlamentu na świecie, w której marszałek nie ma trwałej większości. Jak się nie podziela zdania większości, to się ustępuje - uważa Giertych. - Przepisy regulaminu były tworzone dla ludzi honoru, a Dorn najwyraźniej honoru nie ma - uszczypliwie zakończył lider LPR.
Dorn: to szantaż obstrukcyjny
- Nie poddawajmy się szantażowi obstrukcyjnemu Romana Giertycha i LPR - apelował z kolei Ludwik Dorn. Marszałek skierował w tej sprawie list do szefów klubów PO, Samoobrony, SLD oraz koła Prawicy RP - czyli tych klubów, które głosowały za przerwaniem obrad (poza LPR).
Marszałek podkreślił, że na uchwalenie czeka "szereg niezwykle ważnych ustaw", a zarzuty Giertycha mają "absurdalny i groteskowy charakter".
"Chaos" i "skandal" - Spodziewałem się, że Roman Giertych będzie próbował przedłużać posiedzenie Sejmu - skomentował Jarosław Gowin (PO) - Wszystko zmierza w kierunku chaosu - prognozował poseł.
PiS wypowiadał się ostrzej. - Mamy tu do czynienia z awanturnictwem. Wystraszony wizją wyborów i swej porażki Roman Giertych chwyta się różnych kruczków, aby zdestabilizować Sejm - twierdzi Jolanta Szczypińska. Jej zdaniem opozycja nie pozwala na zajęcie się ważnymi problemami Polski.
Według posłów PiS obecna sytuacja jest skandaliczna i przykra. - Nie pozwala się na zajęcie się ważnymi projektami ustaw, jak o funduszu alimentacyjnym, na którą czekają tysiące Polaków - twierdzą.
Dziś Sejm miał zająć się m.in projektem ustawy dezubekizacyjnej, ustawy o Funduszu Alimentacyjnym i ustawy podwyżkowej dla pracowników ochrony zdrowia. Posłowie mieli również głosować nad projektem nowelizacji ustawy o podatku PIT, wprowadzającym ulgę prorodzinną.
kaw, kjw
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24