Pacjenci trzech oddziałów szpitala w Mielcu są ewakuowani do okolicznych szpitali. Jedna trzecia tej placówki oraz oddział ortopedyczny szpitala w Tychach nie działają. W Częstochowie i Radomiu prowadzone są rozmowy z lekarzami.
Sytuacja w szpitalach ma związek z wypowiedzeniami lekarzy, które upłynęły z końcem września. Od tej pory lekarze nie są pracownikami szpitali, a pacjenci - w niektórych placówkach - nie mają zapewnionej opieki medycznej. Konieczne są ewakuacje.
W Mielcu ewakuacja rozpoczęła się w poniedziałek po południu. Szpital opuściło ponad 90 pacjentów z ponad 280 przebywających wówczas w placówce, z czego 46 przewieziono do innych placówek. Jako pierwszych przetransportowano podopiecznych oddziału noworodków, pediatrii, ginekologii i położnictwa oraz neurologii. We wtorek przewożeni są pacjenci o lepszym stanie zdrowia - z oddziału wewnętrznego, płucnego i dermatologicznego. Łącznie we wtorek mielecki szpital powinno opuścić ponad 60 pacjentów, z których część zostanie już wypisana do domów.
Według rzecznika resortu zdrowia Pawła Trzecińskiego, w szpitalu w Tychach nie działa tylko oddział ortopedyczny. - Nie jest prawdą, że do szpitala nie są przyjmowane kobiety do porodów - powiedział. W tyskim szpitalu wypowiedzenia złożyło blisko 50 lekarzy na 206 zatrudnionych, ale jeszcze w poniedziałek trzech je wycofało. Dyrektor placówki Szczepan Bołdys zapewnia, że mogą w każdej chwili wrócić do pracy na dotychczasowych warunkach. Trzech z protestujących lekarzy jednak zatrudnić nie chce twierdząc, że swoją działalnością dezorganizują pracę doskonałych zespołów.
W Częstochowie trwają rozmowy z lekarzami - zaangażował się w nie prezydent tego miasta. Z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie w sobotę i niedzielę ewakuowano 34 pacjentów w najcięższym stanie. W poniedziałek rozpoczęto przenoszenie pozostałych w szpitalu chorych z oddziałów przeznaczonych do czasowego zamknięcia.
Dwóch pacjentów z radomskich szpitali, w których brakuje lekarzy, zostało przetransportowanych śmigłowcem do Warszawy. Pilnej pomocy potrzebował 4-letni chłopiec - ofiara wypadku drogowego oraz 68-letni mężczyzna z zawałem serca.
Źródło: PAP, TVN24, IAR