- Jeżeli PiS wygra wybory tak, że będzie miało większość bezwzględną, to będzie IV RP. Jeżeli wygra tak, że będzie miało większość konstytucyjną, to będzie V RP, z której łatwo nie przejdziemy do normalności - powiedział w "Faktach po Faktach" mec. Roman Giertych, który chce kandydować na jesieni do Senatu z okręgu podwarszawskiego.
- W tych wyborach jest kwestia, która łączy mnie, i Platformę, i PSL. To kwestia tego, czy PiS będzie mieć większość w wyborach do Sejmu i Senatu czy też nie - powiedział Giertych.
"Senat musi hamować PiS"
Jak tłumaczył, będzie startować w wyborach do Senatu, żeby "PiS nie miał większości w Senacie". - To jest wspólny interes i PO, i mój, i Polski, aby PiS nie miał większości w Senacie, bo ta większość jest np. potrzebna do zmiany konstytucji. Zmiana konstytucji oznaczałaby rewolucję w Polsce, więc sytuacja, w której Senat mógłby być hamulcowym wobec planów PiS, to jest ważne zdanie - ocenił.
Pytany, dlaczego nie kandyduje do Sejmu, Giertych odparł, że "nie może startować do Sejmu, bo nie należy do żadnej partii". - Nie chciałem do żadnej partii obecnie funkcjonującej przystępować - wyjaśnił.
Ocenił, że "istnieje zagrożenie, żePiS wybory wygra". - Bijemy się o to, aby Jarosław Kaczyński nie miał pełni władzy w Polsce. Jest blisko ku temu - stwierdził. Dodał, że po wygranej PiS, Beata Szydło będzie premierem "dziewięć miesięcy". - Potem się okaże, że ze względu na kłopoty osobiste, zdrowie, rodzinne kwestie, zrezygnuje i premierem zostanie Jarosław Kaczyński. Myślę, że taki jest plan - ocenił.
Autor: eos//rzw / Źródło: tvn24