Ręczniki, czajniki, elementy żaluzji. Hotelowi goście w Polsce kradną na potęgę

Właściciele skarżą się zwłaszcza w okresach wyjątkowego natężenia ruchu
Wyjątkowo ciepła majówka. "Piękna pogoda, korzystamy z dziećmi"
Źródło: Fakty TVN

Co trzeci gość hotelowy w Polsce zabiera ze sobą jakąś "pamiątkę", czyli mówiąc mniej eufemistycznie, po prostu kradnie. Hotelarze skarżą się w zwłaszcza w momentach wyjątkowego natłoku klientów, takich jak wakacje czy długie weekendy. Materiał "Faktów" TVN.

- Około 30 proc. gości hotelowych zabiera ze sobą "na pamiątkę" różne przedmioty - wyjaśnia Marek Traczyk z Polskiej Izby Hotelarstwa.

Co zabierają ze sobą Polacy? - Ginie wszystko. Najczęściej zabierane są ręczniki, poduszki, baterie - wylicza Bogusław Wypych, menadżer hotelu w Warszawie. Powodzeniem cieszą się też czajniki czy elementy żaluzji. Gościom zdarza się także wynosić np. uszczelki.

Pomysłowych klientów nie brakuje. W jednym z moteli na Pomorzu gość postanowił zabrać ze sobą dwa telewizory, które zapakował w hotelową pościel.

- Zdarzył nam się gość hotelowy, który ukradł nam dwanaście przedmiotów - wspomina Małgorzata Jarosz-Misiejko, dyrektor hotelu w Gdyni.

Nie tylko polski problem

Hotelowe kradzieże nie są jednak polską specjalnością. Na świecie giną nawet wanny i pianina. Z badań serwisu hotels.com wynika, że najczęściej kradną Argentyńczycy. W czołówce niechlubnego zestawienia uplasowali się również mieszkańcy Singapuru, Hiszpanii czy Niemiec.

- Trzeba być czujnym i uczulić personel, ustalić pewne zasady, procedury działania. Pewne sytuacje można wyeliminować, ale na pewno nie wszystkie - wyjaśnia Agnieszka Celej- Cholewa, dyrektor hotelu w Sopocie.

Czarna lista gości

Z pomocą może przyjść serwis internetowy, który ma nieco skomplikować życie tych, którzy w hotelach dokonują zniszczeń czy kradną. Ich dane mają trafić do specjalnej bazy, dzięki której właściciele nawet na drugim krańcu Polski będą wiedzieli, że klient ma coś na sumieniu.

- Do tej pory gość hotelowy mógł się czuć bezkarnie, dokonując zniszczeń w jednym, drugim czy trzecim hotelu - tłumaczy Piotr Zawadzki, twórca serwisu "Guests Blacklist". - Hotele nie współpracowały ze sobą, nie było przekazu informacji - dodaje.

Jeśli wartość skradzionego przedmiotu przekroczy kwotę około 460 zł, złodziejowi może grozić nawet do pięciu lat więzienia.

ZOBACZ WIĘCEJ MATERIAŁÓW "FAKTÓW" TVN

Autor: kg/kk / Źródło: "Fakty" TVN

Czytaj także: