Gołym okiem widać, że zarzuty są śmieszne i typowo polityczne - tak europoseł PiS Patryk Jaki skomentował wnioski Najwyższej Izby Kontroli dotyczące rządowego programu "Praca dla więźniów", za który Jaki odpowiadał jako wiceminister sprawiedliwości. Politycy opozycji łączą publikację ze sporem pomiędzy obozem rządzącym a prezesem Marianem Banasiem. - Jeden walczy z drugim, kto popełnił większe wykroczenie i większe przestępstwo - skomentował poseł Tomasz Trela z Lewicy. Wicepremier Jacek Sasin przyznał, że "sprawa może być działaniem odwetowym ze strony prezesa NIK".
PATRYK JAKI BĘDZIE WE WTOREK GOŚCIEM "FAKTÓW PO FAKTACH" W TVN24
Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła we wtorek wyniki dwóch kontroli, w tym dotyczącej realizacji programu "Praca dla więźniów" finansowanego ze środków Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy.
Patryk Jaki odpowiedzialny za program
Stwierdzono 27 przypadków udzielenia zamówień z naruszeniem przepisów ustawy Prawo zamówień publicznych. Łączna kwota wydatkowanych w ten sposób środków to ponad 115 milionów złotych.
Kontrolerzy wykryli również kilkanaście przypadków zaniżania wysokości czynszu dzierżawionych hal przemysłowych. Według wyliczeń Izby straty z tego tytułu mogą sięgać nawet 37 milionów złotych.
Za program odpowiadał Patryk Jaki, kiedy pełnił funkcję wiceministra sprawiedliwości. Przedstawiciele NIK poinformowali, że po kontroli programu izba podjęła decyzję o skierowaniu 15 zawiadomień do prokuratury.
W sprawie innej kontroli NIK zadecydowała o skierowaniu jednego zawiadomienia do prokuratury.
ZOBACZ PREZENTACJĘ NIK: Gospodarowanie środkami publicznymi przez jednostki organizacyjne Służby Więziennej
Jaki: zarzuty śmieszne i typowo polityczne
Wynik kontroli skomentował Patryk Jaki. We wpisie na Facebooku zwrócił uwagę, że kontrola została zainicjowana jeszcze za czasów byłego szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, a w podpisanym wówczas protokole były trzy zalecenia pokontrolne, które sprowadzały się do tezy, że "można było lepiej realizować zatrudnienie skazanych". Oświadczył, że nigdy nie zajmował się szczegółami programu "na poziomie inwestycyjnym, prawnym czy innym".
"Zresztą nie ma żadnego zarzutu do mnie w kontroli. Jednak zabieram głos, ponieważ gołym okiem widać, że zarzuty są śmieszne i typowo polityczne. W wyniku wielkiego programu państwo nic nie straciło. Więźniowie poszli do pracy, sami zaczęli pracować na swoje utrzymanie. Ich rodziny otrzymały alimenty, spada powrotność do przestępstw, a państwowe firmy zarabiają więcej. Ale i tak źle. Szukamy dziury w całym. Ręce opadają" - napisał. Zarzuty NIK ocenił jako "absurdalne" i takie, z którymi "nikt, kto pracował nad tym programem, się nie zgadza".
Sasin: to może być działaniem odwetowym ze strony prezesa NIK
- Dziwią mnie zarzuty NIK w sprawie programu "Praca dla więźniów" - komentował sprawę w Polskim Radiu 24 wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Dodał, że kontrola w tej sprawie została przeprowadzona za czasów poprzedniego prezesa Izby - Krzysztofa Kwiatkowskiego.
- To żadna nowa sprawa - ocenił, dodając, że "była już wielokrotnie wyjaśniana".
Według Sasina ta "sprawa może być działaniem odwetowym ze strony prezesa NIK". - Mamy dziś nadzwyczajną sytuację wokół NIK i jej prezesa, a takie działanie - kiedy wyciągany jest raport, który powstał już jakiś czas temu i był omawiany, a dopiero dziś służy do stawiania ostrych zarzutów i składania zawiadomienia do prokuratury - każe mi domniemywać, że jest to próba odwrócenia uwagi od problemów, które ma prezes NIK - powiedział wicepremier. Jego zdaniem to obniża autorytet Najwyższej Izby Kontroli.
Sasin zapewnił przy tym, że nie ma nic przeciwko, aby prokuratura wyjaśniła tę sprawę.
Powtórzył, że Banaś powinien podać się do dymisji. - Nie dlatego, że jest winny, bo nikt mu winy jeszcze nie udowodnił, ale pojawiły się na tyle poważne wątpliwości co do jego osoby, że na tak ważnym stanowisku, nie powinien dalej tej funkcji pełnić - przekonywał.
"Wet za wet"
Wiceprzewodniczący klubu Lewicy Tomasz Trela, komentując raport, powiedział, że "dzisiaj mamy akcję wet za wet". - Na to, co zrobi PiS, odpowie Marian Banaś, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że nie da się przeprowadzić poważnej kontroli w ciągu tygodnia, dwóch tygodni - ocenił.
Podkreślił, że skierowanie zawiadomienia do prokuratury to "indywidualna kompetencja prezesa Najwyższej Izby Kontroli". - Prezes takie decyzje może podejmować, podpisywać zawiadomienia do prokuratury i je składać - tłumaczył. - Bareja by sobie tego lepiej nie wymyślił. Mamy polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy zaczynają na siebie donosić. Jeden walczy z drugim, kto popełnił większe wykroczenie i większe przestępstwo, a toczy się to wszystko na oczach Polek i Polaków - mówił. - W tle toczy się gra o wpływy w państwie polskim. Toczy się gra o wpływy w Prawie i Sprawiedliwości. I służy do tego konstytucyjna instytucja, jaką jest Najwyższa Izba Kontroli - wymieniał.
"Banaś wskazany po to, aby takie kontrole nie ujrzały światła dziennego"
Rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec ocenił, że "jest pewnym elementem patologii to, że oczywiste działania NIK, czyli zawiadomienia do prokuratury, były możliwe dopiero wtedy, kiedy rozgorzała wojna na górze pomiędzy prezesem NIK, a władzami PiS". Według niego, Marian Banaś - "osoba do niedawna związana z kierownictwem PiS-u po to został wskazany na prezesa NIK, żeby właśnie tego rodzaju kontrole nie ujrzały światła dziennego". - To jednak, że doszło do tej wojny na górze, sprawiło, że Marian Banaś być może próbuje się odegrać - uznał.
Autor: akw, akr//rzw / Źródło: TVN24, PAP