"Przez podwórko płynęła rzeka szeroka na trzy metry"

Wojcieszów pod wodą
Wojcieszów pod wodą
Źródło: tvn24
Zniszczone drogi, podtopione domy, zdewastowane samochody i ogrom mułu, który od samego rana usuwają mieszkańcy - to tragiczny bilans wczorajszej kilkunastominutowej ulewy w Dolnośląskiem. Wszyscy mieszkańcy podkreślają, że kataklizm nadszedł zupełnie niespodziewanie. Dzisiaj walczą ze skutkami burzy.

- Przez podwórko płynęła rzeka szerokości trzech metrów - wspomina wczorajsze oberwanie chmury mieszkaniec Gryfowa Śląskiego. Z miejskiego przedszkola ewakuowano dzieci, wylewająca rzeka podtopiła piwnice, kuchnię i magazyny. - Mamy jeszcze problem z dachem. W niektórych miejscach przecieka - opowiada Małgorzata Krakowska, dyrektor przedszkola.

Liczą stratyMieszkańcy położonego na Dolnym Śląsku Wojcieszowa mówią, że rzeka Kaczawa wylała kilkanaście minut po tym, jak zaczęło padać. Woda podtopiła ok. 35 domostw. Dzisiaj zniszczone posesje odwiedza specjalna komisja, która szacuje szkody wyrządzone przez burzę i zorganizuje pomoc dla najbardziej potrzebujących. Na miejscu działa sztab kryzysowy.

W Gryfowie Śląskim zalało przedszkole

W Gryfowie Śląskim zalało przedszkole

"Ratunku nie ma znikąd"

"Ratunku nie ma znikąd". Wojcieszów pod wodą

- Ulewa, grad, wszystko po kolei. Chyba stawy w Kaczorowie zaczęto spuszczać, bo tu wszystko było zalane, tego murka nie było widać - żali się mieszkaniec Wojcieszowa.Inna z mieszkanek dodaje: - Nie ma nic. Wczoraj czekaliśmy do drugiej w nocy na worki. Żadnej pomocy.

Jeszcze inna: - Mam już doświadczenie. Jak są deszcze to my nie śpimy. Ja mieszkam na dole, to najgorzej, zawsze zalana - mówiła inna kobieta. Skarżyła się, że po poprzedniej powodzi nie dostała żadnej pomocy.

"W mgnieniu oka woda szła o stopień wyżej"

"W mgnieniu oka woda szła o stopień wyżej"

Na brak pomocy skarżyła się większość mieszkańców. - Ludzie w mieszkaniach wodę mieli i nikt nie przyszedł na pomoc - żali się rozgoryczona kobieta.

Zniszczyło domy

"Pięć minut i duża woda

"Pięć minut i duża woda. Do samego sufitu"

Woda z wylewającej Kaczawy zalała wszystkie okoliczne miejscowości, podtapiając dziesiątki domów. - Wszystko powyrywane, panele powyrywane - oceniali zniszczenia mieszkańcy Olszyny Lubańskiej.

W mieście prawie doszło do jeszcze jednej tragedii. Właściciel masarni polecił dwóm pracownikom wynieść wędliny z chłodni na wyższe piętra. - Zostali uwięzieni. Straż nie mogła się do nich dostać, to wybijali ścianę w chłodni, bo tam nie było wyjścia - relacjonuje właściciel.W wielu miejscowościach położonych nad Kaczawą nie ma prądu.

W Olszynie prawie doszło do tragedii

W Olszynie prawie doszło do tragedii

Autor: pk//kdj/k / Źródło: tvn24

Czytaj także: