Nie znam jego stanowiska służbowego. Wiem, że jest wieloletnim pracownikiem Kancelarii Sejmu - mówił Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu o Robercie Pręgowskim, który brał najaktywniejszy udział w powstrzymaniu w Sejmie protestujących kobiet. Panie chciały wywiesić na zewnętrznej ścianie budynku transparent. Jak mówią, Pręgowski użył wobec nich siły.
W czwartek w budynku Sejmu doszło do przepychanek pomiędzy protestującymi a strażą marszałkowską w związku z próbami wywieszenia za oknem transparentu informującego w języku angielskim o proteście.
Wtedy do kobiet podeszli strażnicy sejmowi, którzy poprosili o zamknięcie okna. Argumentowali, że chodzi o bezpieczeństwo protestujących. Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych wychylała się przez okno, próbując wywiesić baner. Ostatecznie strażnicy zamknęli je.
Kobiety nie zrezygnowały jednak z prób wywieszenia transparentu. Podjęły kolejną próbę. Ponownie zainterweniowali funkcjonariusze. Doszło do przepychanek.
Poza strażnikami sejmowymi wziął w nich udział mężczyzna w cywilnym stroju. Dziennikarze początkowo podawali, że to Krzysztof Pręgowski, jednak z dokumentacji sejmowej wynika, że mężczyzna ma na imię Robert.
"To jest pracownik Kancelarii Sejmu"
Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, został zapytany przez reporterkę TVN24 Agatę Adamek, kim jest Pręgowski. Nie był ubrany w mundur strażnika, ale miał na sobie garnitur. Dyrektor CIS odpowiedział, że "nie identyfikował osób na nagraniu", ale jeżeli to rzeczywiście była ta osoba, "to jest pracownik Kancelarii Sejmu, osoba związana ze strażą marszałkowską".
Zapytany przez dziennikarzy, jaką funkcję pełni Pręgowski, odparł: - Nie znam jego stanowiska służbowego. Wiem, że jest wieloletnim pracownikiem Kancelarii Sejmu.
Dodał, że według jego wiedzy Pręgowski jest "strażnikiem marszałkowskim".
- Żongluję pojęciami, które są dla mnie dosyć często zbieżne: straż marszałkowska i Kancelaria Sejmu. To jest strażnik marszałkowski, jednocześnie straż marszałkowską przez wiele lat można było określać jako część Kancelarii Sejmu. Takim określeniem się posłużyłem - tłumaczył Grzegrzółka. - Jeżeli mówimy o panu Pręgowskim, mówimy o strażniku marszałkowskim. On ma swoje stanowisko, najpewniej jest to specjalista bądź główny specjalista - dodał.
- W straży marszałkowskiej są różne osoby, niektóre są ubrane po cywilnemu, niektóre mają mundury - stwierdził Grzegrzółka, mówiąc, że sprawa ubioru jest nieistotna.
Portal tvn24.pl wysłał do Kancelarii Sejmu pytania o to, jakie stanowisko pełni Pręgowski i od kiedy. Nie uzyskaliśmy jeszcze na nie odpowiedzi.
Jego nazwisko pojawiało się w mediach w styczniu 2017 roku, gdy spekulowano, że zostanie nowym komendantem straży marszałkowskiej po dymisji Andrzeja Koschalke. Wówczas Pręgowski zajmował się w Kancelarii Sejmu wydawaniem przepustek i układaniem grafików pracy straży marszałkowskiej.
Z informacji klubu parlamentarnego PiS wynika, że żona Pręgowskiego jest zatrudniona na umowę zlecenie jako sekretarka.
Protest
Protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie trwa od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym", dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Zaproponowali, by dodatek był wprowadzany stopniowo: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.
Protestujący uważają, że zrealizowano jeden postulat - podniesienia renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Opublikowano już także ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
Autor: tmw/adso / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24