Premier Mateusz Morawiecki spotkał się z mieszkańcami Gdańska w niedzielę. Kiedy odpowiadał na pytania zgromadzonej w Sali BHP w Stoczni Gdańskiej publiczności, rozpoczęła się demonstracja. Jej uczestnicy wyciągnęli transparenty między innymi o treści "Pycha i Szmal", "PiS wyrzuca niepełnosprawne dzieci ze szkół" i "Wspieramy protest niepełnosprawnych w Sejmie". Premier w asyście ochroniarzy wyszedł ze spotkania.
Do manifestacji doszło, kiedy po przemówieniu premiera rozpoczęła się część, w której uczestnicy spotkania w Sali BHP w Stoczni Gdańskiej zadawali szefowi rządu pytania. Wcześniej przez 50 minut Mateusz Morawiecki opowiadał o dokonaniach i planach swojego rządu.
Pytanie o pomoc dla niepełnosprawnych
Jako jedna z pierwszych głos zabrała uczestniczka spotkania, która do premiera skierowała pytanie o sytuację osób niepełnosprawnych i trwający w parlamencie protest.
- Co takiego się dzieje, że jest tak dobrze, mamy tyle pieniędzy, a nie możemy pomóc tym ludziom, którzy od kilkudziesięciu dni siedzą w Sejmie czekają na pomoc - zapytała. Część uczestników spotkania nagrodziła jej wypowiedź oklaskami.
- My, w najbardziej konkretnych, realnych środkach przeznaczyliśmy na osoby niepełnosprawne, te najbardziej przez los pokrzywdzone, o trzy miliardy więcej, niż nasi poprzednicy - odpowiedział premier. Tłumaczenia Morawieckiego zostały w pewnym momencie przerwane przez grupę uczestników spotkania, którzy wznieśli transparenty między innymi z hasłami "Pycha i szmal".
- Niech ludzie piszą to, co uważają, mamy demokrację, mamy wolność. Akurat w naszych czasach można mówić, co się chciało. Nikt brutalnie nie traktuje oponentów politycznych - komentował szef rządu.
"Kłamca" kontra "Sto lat"
Grupa uczestników spotkania zaczęła wznosić okrzyki: "kłamca", "Solidarność" i "Lech Wałęsa". Odpowiadając na te okrzyki, stronnicy szefa rządu zaczęli śpiewać "Sto lat" i wykrzykiwać hasła: "Bolek" oraz "Mateusz".
Jak relacjonował reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, uczestnicy demonstracji - działacze między innymi Komitetu Obrony Demokracji - wyrażali żal do premiera Morawieckiego, że w pierwszej części spotkania z mieszkańcami Gdańska nie wymienił Lecha Wałęsy wśród bohaterów pierwszej "Solidarności".
Kiedy doszło do zamieszania, premier przerwał odpowiadanie na pytania, do sali weszli policjanci, a Morawiecki opuścił pomieszczenie w asyście funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa.
Rzeczniczka rządu mówiła o "bojówkach"
Po przyjeździe do Warszawy do incydentu w Gdańsku odniosła się rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska. - Zorganizowane grupy, które wręcz można nazwać bojówkami, bo na niektórych spotkaniach pojawiają się te same twarze, próbują zakłócić nasze spotkania z Polakami. Mam jeden komunikat - będziemy rozmawiać - oświadczyła.
Rzeczniczka rządu dodała, że "żadne krzyki nie przerwą dialogu" i oskarżyła opozycję o nasyłanie grup protestujących na spotkania polityków PiS w całej Polsce.
- Niestety, brak programu, brak konkretnych działań dla Polski dla Polaków, wyraża się przez opozycję nasyłaniem takich zorganizowanych grup, ale informuję i przekazuję - ten dialog będzie trwał. Będziemy rozmawiali z każdym. Będziemy mówić o tym, co zrobiliśmy, co zrobimy w nadchodzących tygodniach, miesiącach, bierzemy się do pracy i planujemy kolejne spotkania - komentowała.
"Chcemy budować Polskę równych szans"
Wcześniej w trakcie swojego niedzielnego wystąpienia w Gdańsku premier mówił między innymi o polityce zagranicznej swojego rządu i przekonywał, że polska gospodarka ma się dobrze. Zachęcał również do głosowania na Prawo i Sprawiedliwość.
- Równo trzy lata temu byliśmy między pierwszą, a drugą turą, kiedy Andrzej Duda walczył o prezydenturę i wtedy obiecywaliśmy, a w wyborach [parlamentarnych - przyp. red.] jesienią 2015 roku to potwierdziliśmy, Polskę sprawiedliwą, bardziej uczciwą, bardziej solidarną - mówił Morawiecki.
Zapewniał, że rząd Prawa i Sprawiedliwości realizuje tę obietnicę od początku obecnej kadencji.
- Jeżeli wyborcy nam ponownie zaufają za 1,5 roku, to zobowiązujemy się, że będziemy dalej robić wszystko, żeby budować Polskę równych szans, a nie Polskę równych i równiejszych - oświadczył szef rządu.
Zauważył, że w ciągu ostatnich kilku dekad w Polsce wielkie miasta rozwijały się lepiej od mniejszych ośrodków. Podkreślił, że "do podstawowych kanonów filozofii rozwojowej PiS, należy rozwój bardziej zrównoważony". - Chcemy budować Polskę równych szans - mówił premier.
"Nie rozumieją postkomunistycznej Europy"
Morawiecki w Gdańsku nawiązywał również do polskiej polityki zagranicznej.
- Bez strachu, ale z rozwagą, to jest nasza polityka wobec wszystkich potęg zagranicznych, bez strachu, ale z rozwagą z szacunkiem w rozmowie, w dialogu, w taki sposób na pewno będziemy realizowali nasze cele - mówił premier.
Dodał, że "odchodzimy od pedagogiki wstydu". - My uważamy, że ta wielka polityka pedagogiki wstydu, które miała miejsce czasami z większym, czasami z mniejszym natężeniem przez 25 lat to wielki błąd. My od tego odchodzimy i my na pewno od tego odejdziemy - podkreślił Morawiecki.
Mówił, że w Unii Europejskiej "zauważono, że nie damy się kupić polityką poklepywania po plecach, że jesteśmy samodzielnym państwem, suwerennym, które realizuje swoją politykę przebudowy wymiaru sprawiedliwości". Jak ocenił premier, "zostaliśmy uderzeni art. 7."
Według szefa rządu stało się tak "w wyniku niezrozumienia". - Kraje, które rządzą UE, one nie rozumieją postkomunistycznej Europy, bo nie żyli tutaj - mówił premier, dodając, że dlatego rząd tłumaczy, czemu jest potrzebna "przebudowa" polskiego wymiaru sprawiedliwości, służb skarbowych czy podatkowych.
"Musimy uruchomić kolejne silniki wzrostu"
Zdaniem premiera przedstawiciele poprzednich rządów uważali reformy społeczno-gospodarcze za niemożliwe. "Nasi poprzednicy bardzo często mawiali (...), że nie dawało się nic praktycznie zrobić: ściąganie VAT-u niemożliwe; LOT na sprzedaż; polskie banki muszą zostać oddane zagranicy; stocznie - nie da rady ich odbudować" - wyliczał Morawiecki.
Podkreślił, że obecny rząd zaproponował "inną Polskę". - Zdołaliśmy zbudować operacyjną zdolność do funkcjonowania państwa poprzez wygranie wielu bitew z mafiami VAT-owskimi; poprzez wygranie wojny z przestępcami podatkowymi - przekonywał.
Dodał jednocześnie, że dzięki tym działaniom zdarzył się "malutki cud gospodarczy".
Szef rządu zwrócił uwagę, że mimo 50 miliardów złotych wydanych na programy społeczne i inwestycyjne Polska nie zbankrutowała. - My stworzyliśmy prawdziwy Polski Fundusz Rozwoju, który bierze udział w repolonizacji banków, w repolonizacji systemu energetycznego i w repolonizacji przemysłu stoczniowego - podkreślał.
- Musimy uruchomić kolejne silniki wzrostu. Wielkim silnikiem wzrostu jest duma z Polski i patriotyzm gospodarczy, musimy wspierać nasze przedsiębiorstwa, polskie produkty polskich producentów, tak, jak robią to na zachodzie nasi partnerzy w UE - oświadczył Morawiecki.
Autor: PTD//now / Źródło: PAP