Przejeżdżanie na czerwonym świetle może wkrótce okazać się bardzo kosztowne. Inspekcja Transportu Drogowego montuje już wyspecjalizowane fotoradary, które rejestrują zbyt późny wjazd na skrzyżowane. I to fotoradary nieoznakowane. Materiał "Polski i Świata".
Już nie tylko patrole, już nie tylko wideo-rejestratory i fotoradary - kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle namierzą specjalne czujniki.
- Będzie to pierwsze tego typu urządzenie, jakie zamontujemy w ramach systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym - mówi Łukasz Majchrzak, Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Ostrzeżenia nie będzie
Montaż pierwszego urządzenia ruszył właśnie na krajowej "trójce" w Polkowicach na Dolnym Śląsku.
Z góry kamery nagrają każde auto, które przejedzie na czerwonym świetle. Film momentalnie trafi do centrali systemu w Warszawie, a kilka dni później kierowca znajdzie w skrzynce mandat. Oprócz Polkowic rejestratory powstaną też w 19 innych miejscach. Inspekcja wytypowała najniebezpieczniejsze skrzyżowania na drogach krajowych. Co ciekawe, w przeciwieństwie do fotoradarów, nic nie ostrzeże kierowców przed kamerami, bo... zabrakło znaków.
- Nie ma wzoru znaku informującego o zamontowanym rejestratorze wjazdu na czerwonym świetle - wyjaśnia Alvin Gajadhur z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Niektórzy kierowcy mają obawy. Żalą się, że nie zawsze mają szansę zjechać ze skrzyżowania na czas.
Odliczanie
Wielu kierowców, ale i nie tylko, ma pomysł jak poradzić sobie z tymi, którzy przejeżdżają przez skrzyżowania na czerwonym świetle. Wystarczy zamontować sekundniki, które odliczają czas do zielonego i czerwonego światła.
W tym przypadku nikt nie ma wątpliwości, czy ktoś wjechał na czerwonym specjalnie czy nie. Sekundniki z powodzeniem działają w wielu miastach. Kierowcy z Wrocławia dziś już nie wyobrażają sobie skrzyżowań bez zegarów. Chwali je nawet Komenda Główna Policji. Nie wszystkie miasta dają się jednak namówić na ich zakup.
Autor: nsz\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24