"Frustracja tliła się od dłuższego czasu i tu mamy tylko mechanizm spustowy"

justyna 1
"Frustracja tliła się od dłuższego czasu i tutaj mamy taki mechanizm spustowy"
Źródło: TVN24
Protesty dotyczą konkretnych rozporządzeń, ale pod tym kryją się frustracje, które tliły się bardzo długo - powiedziała we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 psycholog i socjolog Joanna Heidtman. Odniosła się do trwających protestów po orzeczeniu Trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji.

W zeszłym tygodniu Trybunał Julii Przyłębskiej orzekł o niezgodności z konstytucją przepisu ustawy zezwalającego na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczanej choroby zagrażającej jego życiu. Orzeczenie zapadło większością głosów, zdanie odrębne złożyło dwóch sędziów. Od czwartku w całej Polsce trwają protesty wywołane tą decyzją.

Psycholog i socjolog Joanna Heidtman pytana we wtorek w TVN24, czy zaskakuje ją skala i poziom frustracji przede wszystkim wśród młodych ludzi, którzy wyszli na ulice, powiedziała, że "skala chyba nie, ponieważ to narasta i będzie narastało cały czas".

Dodała, że przyłączają się różne grupy społeczne i zawodowe. – Ta frustracja, w mojej opinii, tliła się już od dłuższego czasu i de facto tutaj mamy tylko taki mechanizm spustowy. Oczywiście protesty dotyczą konkretnych rozporządzeń, ale pod tym kryją się frustracje, które tliły się, tak jak powiedziałam, bardzo długo – podkreśliła.

Pytana, czy to są frustracje przeciwko szeroko pojętemu obozowi rządzącemu, czy w stosunku do Kościoła katolickiego, który nie reaguje na to, co się dzieje wśród kleru, powiedziała, że to dotyczy również tego, "co partia rządząca nam funduje od pewnego czasu w różnych zakresach". – Myślę, że był taki moment, gdy nad kwestią Trybunału nie tak wszyscy się pochylaliśmy, było to trudne do zrozumienia i dla wielu niejasne i nie angażujące, natomiast być może to jest właśnie taki moment, kiedy dzisiaj wielu ludzi, którzy się wtedy tym nie zajmowali, nie emocjonowali, dzisiaj to zaczyna rozumieć w sposób, kiedy to działa tak jak działa - mówiła Heidtman.

Dodała, że również dotyczy to Kościoła. Powiedziała, że "przynajmniej niektórzy jego przedstawiciele siali wiatr stygmatyzując, wykluczając w taki sposób, który był językiem nienawiści niegodnym tej grupie".

Psycholog i socjolog Joanna Heidtman o protestach po orzeczeniu TK w sprawie aborcji
Źródło: TVN24

"Dla wielu grup ludzi to jest właśnie ten moment nie do zniesienia"

Psycholog odniosła się do słów metropolity krakowskiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. "To świadczy o tym, że coś pęka w naszym społeczeństwie. Dzieje się coś bardzo niedobrego. To musi być przedmiotem namysłu ze strony wszystkich, by ratować najbardziej zdrową tkankę polskiego narodu. Tkankę moralną, o którą tak bardzo był zatroskany i o którą walczył św. Jana Paweł II wtedy, kiedy był duszpasterzem, biskupem Krakowa i kardynałem, a potem papieżem" – powiedział w poniedziałek abp Jędraszewski w przesłaniu przekazanym mediom.

- Zaczyna się taki kłopot, że Kościół instytucjonalnie sam nie do końca rozliczywszy się z różnych swoich czynów, także stricte łamania prawa, nadal sobie takie prawo przydaje rozdzielania tego, co jest zdrowe, właściwe, niewłaściwe, dobre, złe - oceniła Heidtman.

- Myślę, że dla wielu grup ludzi to jest właśnie ten moment nie do zniesienia, można powiedzieć – dodała.

"Skala akceptacji, bierności, nie jest tak duża jakby nam się mogło zdawać"

Skomentowała również fakt, że protesty odbywają się też w wielu małych miejscowościach. - Być może dopiero teraz był moment, kiedy znalazło to wyraz zewnętrzny. Nam się może wydawać, że ludzie akceptują różne rzeczy, że są przyzwyczajeni do bierności, a czasem potrzebny jest taki mechanizm spustowy i ta grupa, która daje też pewną moc – mówiła psycholog.

Oceniła, że na pewno to zaskakuje. – Mówi nam o tym, że skala akceptacji, bierności, nie jest tak duża jakby nam się mogło zdawać – dodała.

Czytaj także: