Protestujące pielęgniarki z Przemyśla w czwartek po godzinie 12. pojawiły się na ulicy Wiejskiej i wraz z szefem komisji zdrowia Bartoszem Arłukowiczem próbowały dostać się na teren Sejmu, by porozmawiać o swoich postulatach. Straż marszałkowska nie pozwoliła im jednak przejść do parlamentu. Pielęgniarki ruszyły do ministerstwa zdrowia, gdzie nie zastały Łukasza Szumowskiego. Następnie przybyły do Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Tam w końcu doszło do spotkania z ministrem Szumowskim.
Po godzinie 12. delegacja pielęgniarek wraz z szefem komisji zdrowia Bartoszem Arłukowiczem pojawiła się przy biurze przepustek przed Sejmem. Kobiety nie zostały jednak wpuszczone przez straż marszałkowską.
- Proszę otworzyć drzwi. Pan używa siły. Co pan robi? Co wy robicie? - mówił poseł Platformy Obywatelskiej, przekonując strażników marszałkowskich, by wpuścili pielęgniarki na teren parlamentu. - Panie marszałku, dumny pan jest? - pytał.
Pielęgniarki zapewniły, że nie chcą zostać w Sejmie, a jedynie porozmawiać o trwającym w Przemyślu proteście. - Chcemy wejść, powiedzieć co mamy do powiedzenia i wyjść - mówiła przed wejściem jedna z pielęgniarek.
- My się polityką nie zajmowałyśmy, nie zajmujemy, nie jesteśmy na żadnych listach - dodała.
Do sprawy odniósł się dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka. - Nasze doświadczenia z ostatnich kwartałów i z ostatniego okresu są różne w tej sprawie. Postępowano w różny sposób, jeśli chodzi o grupy wchodzące na teren parlamentu. Były to zachowania ambiwalentne. Oczywiście, niektórym zależało na znalezieniu porozumienia, konsensusu, omówienia jakiejś sprawy, natomiast w innych przypadkach wyglądało to trochę inaczej - mówił.
Jego zdaniem, pielęgniarki "mogą swobodnie rozmawiać w innym miejscu".
Pielęgniarki: jeśli ministra nie będzie przy Miodowej, pojedziemy na Limanowskiego
Po tym jak nie zostały wpuszczone na teren Sejmu, pielęgniarki ruszyły do ministerstwa zdrowia mającego siedzibę przy ulicy Miodowej. Rzecznik resortu Krzysztof Jakubiak poinformował jednak, że Łukasz Szumowski będzie czekał na pielęgniarki w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog".
Pielęgniarki zadeklarowały, że jeśli nie zastaną ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego w siedzibie resortu przy ul. Miodowej, udadzą się na spotkanie w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog".
- Chcemy pokazać panu ministrowi, jaka jest nasza sytuacja. (…) Zostałyśmy zaproszone na komisję zdrowia przez jej przewodniczącego pana Bartosza Arłukowicza. Przyjechałyśmy, bo wszystko co mogłyśmy załatwić na płaszczyźnie szpital – związki, zostało załatwione. (…) Jesteśmy u kresu wytrzymałości – powiedziała przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu Ewa Rygiel.
"Jestem, żeby rozmawiać"
Minister Szumowski przybył do Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" po godz. 13. - Dostałem zaproszenie na komisję zdrowia do Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" i jestem, żeby rozmawiać – powiedział dziennikarzom przed godz. 14.
Pytany o możliwość porozumienia z pielęgniarkami minister zaakcentował, że podpisał porozumienie z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych, bo "rolą ministra zdrowia jest zabezpieczenie całego systemu w kraju".
- Konflikty w pojedynczych szpitalach pojawiają się gdzieniegdzie, jeden się zamyka, następny się otwiera. Minister zabezpiecza całą Polskę i to żeśmy zrobili ze związkiem zawodowym pielęgniarek i położnych - powiedział.
- Pielęgniarki postulowały włączenie 1100 zł podwyżki do podstawy wynagrodzenia. To jest chyba największy wzrost wynagrodzenia pielęgniarek i położnych w historii – wskazał.
Podkreślił, że trwają prace dotyczące norm pielęgniarskich, zwiększona została znacznie liczba pielęgniarek i położnych przyjmowanych na studia, przeznaczono na te studia dodatkowe środki, a także zwiększono liczbę szkół, które mają ten kierunek. - To są bardzo konkretne działania w skali ogólnokrajowej – zaznaczył.
Tuż przed godz. 14.30 pielęgniarki - po wielu godzinach spędzonych w kilku miejscach w Warszawie - przybyły do Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Minister zdrowia zaprosił je do sali konferencyjnej i rozpoczęła się rozmowa.
"Niech pan nie zamyka stalowej bramy, tam w ministerstwie"
W czwartek rano Arłukowicz zapowiadał w Sejmie, że pielęgniarki z Przemyśla i Tarnobrzegu jadą do parlamentu.
- To są pana sąsiadki, z pana miasta. Głodują od 3 września. Odmówił pan możliwości pracy komisji zdrowia, tam na miejscu w Przemyślu. Dzisiaj odmawia pan możliwości pracy komisji w Sejmie - zwrócił się do marszałka Marka Kuchcińskiego.
- Uprzejmie zapraszam wszystkich szefów klubów parlamentarnych na spotkanie o godzinie 13.30 w sali numer 14 budynku G, na które został zaproszony także minister zdrowia, z pielęgniarkami - mówił. Szef komisji zdrowia zapowiedział, że "w przypadku, kiedy pielęgniarki nie zostałyby wpuszczone do Sejmu - co przewidywać możemy - lub minister zdrowia nie zjawi się na spotkaniu, uprzejmie informuję ministra zdrowia (...), że ruszamy z pielęgniarkami do pana gabinetu".
- Proszę nie trudzić się ciasteczkami - one (pielęgniarki) głodują od 3 września i niech pan nie zamyka tej stalowej bramy w ministerstwie - dodał.
"Dziewczyny są już u kresu wytrzymałości"
- Mamy nadzieję, że pan minister przyjdzie i z nami porozmawia - mówiła w czwartek przed odjazdem do Warszawy Danuta Wardęga ze Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położonych w Przemyślu.
Ewa Buczko ze ZZPiP w Przemyślu poinformowała, że pielęgniarki oczekują 1200 złotych podwyżki.
- Z tablic, które są wywieszone na terenie całego szpitala wynika, że pan dyrektor i marszałek województwa mówią, że podwyżka będzie kosztowała 21 milionów [złotych - red.]. To nieprawda, bo nasze wyliczenia są całkiem inne - wskazała.
- Liczymy na to, że ten spór, który jest, rozwiąże się, bo dziewczyny naprawdę są już u kresu wytrzymałości i uważamy, że ten konflikt do niczego dobrego nie doprowadzi. Mówimy cały czas: to my jesteśmy w proteście, a urząd marszałkowski jest z nami w konflikcie, nie wiemy, z jakiego powodu - dodała Ewa Rygiel ze ZZPiP w Przemyślu.
Gmach Sejmu, centrum dialogu, Przemyśl?
Od 3 września w wojewódzkim szpitalu im. Świętego Ojca Pio w Przemyślu trwa rotacyjny protest głodowy pielęgniarek. Od 20 września odbywa się tam jednocześnie protest absencyjny. Na zwolnieniach chorobowych przebywa około 130 osób. Szpital wstrzymał przyjęcia planowe i pracuje jak na ostrym dyżurze.
Problemem protestu w przemyskim szpitalu ma zająć się w czwartek sejmowa komisja zdrowia. Doszło jednak do sporu na temat tego, gdzie ma odbyć się posiedzenie.
Kancelaria Sejmu zaproponowała, by posiedzenie komisji odbyło się w Centrum Dialogu Społecznego. Jak przekonywał Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka, przemawiają za tym kwestie organizacyjne i bezpieczeństwa.
- Komisje sejmowe, jak sama nazwa wskazuje, odbywają się w Sejmie - mówił z kolei w środę Arłukowicz. - Jeśli są wyjazdowe, to są wtedy wyjazdowe. Ta jest stacjonarną, ponieważ pan marszałek nie zgodził się na komisję wyjazdową - tłumaczył. W związku z tym będzie ona w Sejmie - oświadczył. Tym samym zwołał ją na czwartek.
W ubiegły czwartek Arłukowicz zwrócił się do marszałka Sejmu z prośbą o wyrażenie zgody na zwołanie 1 października (poniedziałek) w Wojewódzkim Szpitalu im. Św. Ojca Pio w Przemyślu wyjazdowego posiedzenia komisji. W odpowiedzi na wniosek Arłukowicza, szefowa Kancelarii Sejmu - w imieniu Kuchcińskiego - poinformowała go, że "o wyjazdowych posiedzeniach sejmowych komisji dotyczących wizytacji oraz badań zakładów i spółek z udziałem Skarbu Państwa, przedsiębiorstw i instytucji państwowych decyduje Prezydium Sejmu". Jak tłumaczyła wówczas, Prezydium Sejmu nie miało zbierać się w terminie poprzedzającym planowane wyjazdowe posiedzenie komisji zdrowia, co powodowało "niemożność zajęcia stanowiska" w tej sprawie.
Autor: akw, kb//kg, adso / Źródło: TVN24, PAP