- Panie premierze, panu pewnie trudno nas zrozumieć, ponieważ pana rodzina jest dobrze zabezpieczona finansowo, ale może przestałby pan opowiadać, że Platforma (Obywatelska - red.) nic nie zrobiła, tylko może pana rząd wziąłby się do roboty - mówiła Agata, jedna z uczestniczek protestu osób niepełnosprawnych. Inny protestujący, toruński radny Koalicji Obywatelskiej Jakub Hartwich mówił w "Tak jest" w TVN24, że w Polsce musi się "zmienić mentalność, bo to jest obowiązek społeczeństwa, żeby o takie osoby zadbać".
W czwartek w Warszawie odbywał się protest, który zgromadził setki osób. Rozpoczął się w samo południe na Krakowskim Przedmieściu. Potem manifestujący przeszli przed siedzibę Sejmu. Na transparentach uczestników widniały miedzy innymi hasła: "PiS wyrzucił niepełnosprawne dzieci ze szkół" i "O godne życie osób z niepełnosprawnościami".
"Ja nie chcę żerować na najbogatszych Polakach"
Wśród uczestniczek protestu były niepełnosprawna Agata i jej matka. Dziewczyna pytana, z jaką nadzieją przyszła na protest, powiedziała, że "może nie z wielką nadzieją, bo wszyscy widzieli jak ten rząd nas potraktował, ale trzeba walczyć, nie wolno się poddać". Nawiązała tym samym do protestu, który trwał w Sejmie od 18 kwietnia do 27 maja 2018 roku.
Agata zwróciła się także z apelem do Mateusza Morawieckiego. - Panie premierze, panu pewnie trudno nas zrozumieć, ponieważ pana rodzina jest dobrze zabezpieczona finansowo, ale może przestałby pan opowiadać, że Platforma (Obywatelska - red.) nic nie zrobiła, tylko może pana rząd wziąłby się do roboty - zwróciła się do szefa rządu.
- Proszę o nas pamiętać, a nie tylko skupiać się na uciekaniu do Brukseli - dodała niepełnosprawna.
Odnosząc się do różnych propozycji strony rządowej dotyczących wsparcia dla niepełnosprawnych, Agata pytała, "dlaczego ma się obciążać nami ludzi najbogatszych po to, żeby ludzie najbogatsi mieli nas za pasożytów, którzy chcą żerować na ich zarobkach?". - Ja nie chcę żerować na najbogatszych Polakach, tylko chcę, żeby mi pomógł rząd - mówiła.
Matka Agaty tłumaczyła, że córkę wychowuje samotnie, codziennie musi liczyć na pomoc obcych osób na przykład przy wchodzeniu z wózkiem do budynku, w którym mieszkają.
Pytana, czy zapowiedziany przez premiera pakiet w jakiś sposób poprawił ich sytuację, odpowiedziała, że obecnie łatwiej jest się dostać do lekarzy specjalistów. - To tylko to jedno, a reszta to nic, każdy ręce umywa - oceniła.
"Zamyka nam się usta"
- Gdybyśmy się mogli dzisiaj teleportować do Sejmu, absolutnie byśmy to zrobili, bo naprawdę nic się nie zmieniło, ale niestety mamy zakaz od marszałka (Sejmu, Marka - red.) Kuchcińskiego - mówił inny protestujący i radny Koalicji Obywatelskiej w Toruniu Jakub Hartwich, który był także jednym z liderów ubiegłorocznego protestu w Sejmie.
- Zamyka nam się usta, a osoby niepełnosprawne chcą mieć realny wpływ na to, co się tam w środku (w gmachu Sejmu - red.) dzieje - dodał.
Hartwich: to jest obowiązek społeczeństwa, żeby o takie osoby zadbać
Hartwich mówił też o sytuacji niepełnosprawnych w "Tak jest" w TVN24 w czwartkowe popołudnie. - Jestem tu przede wszystkim w imieniu osób niepełnosprawnych i protestuję w imieniu osób niepełnosprawnych - tłumaczył.
- My dzisiaj walczymy o to, by jak nasi rodzice, opiekunowie umrą (...) żebyśmy nie lądowali w DPS-e (Domu Pomocy Społecznej - red.) - tłumaczył.
Stwierdził, że w Polsce musi się "zmienić mentalność, bo to jest obowiązek społeczeństwa, żeby o takie osoby zadbać".
- Polska jest 15 lat w Unii Europejskiej i naprawdę, jeżeli chodzi o grupę osób niepełnosprawnych, jestem przekonany, że dzisiaj Polskę stać na odpowiedni system wsparcia - dodał.
- Cieszy nas jedynie to, że być może pan premier Morawiecki, pani minister (pracy i polityki społecznej, Elżbieta - red.) Rafalska być może odrobili lekcje, bo widać, że wiedzą, jaka to jest grupa, że to jest te 280 tysięcy najbardziej potrzebujących osób - wskazywał gość TVN24.
Strzeżek: my jako państwo jesteśmy w stanie wygospodarować te pieniądze, żeby państwu pomóc
Warszawski radny Jan Strzeżek (Porozumienie) mówił, że odpowiedzią na postulaty protestujących jest najnowsza propozycja ze strony rządu. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział przekazanie w najbliższych kilku miesiącach osobom niepełnosprawnym powyżej 18. roku życia "comiesięcznego stałego dodatku w wysokości najprawdopodobniej 500 złotych".
- Okazało się, że my jako państwo, my jako rząd jesteśmy w stanie wygospodarować te pieniądze, żeby państwu pomóc - zwracał się do Hartwicha. - Chcemy, żeby nasze programy służyły wszystkim Polakom, całemu społeczeństwu, stąd ta propozycja, która została skierowana do środowiska osób niepełnosprawnych - dodał.
Na uwagę, że premier nie podał daty, od kiedy taki dodatek miałby być wypłacany Strzeżek odparł, że "jeżeli została publicznie złożona deklaracja, że będzie konkretne wsparcie dla niepełnosprawnych, to jest tylko pytanie, kiedy".
Sejmowy protest niepełnosprawnych
W 2018 r. protestujący domagali się zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Tego postulatu jednak wtedy nie zrealizowano. Ostatecznie parlament uchwalił, a prezydent podpisał dwie ustawy dotyczące osób niepełnosprawnych. Zgodnie z pierwszą ustawą renta socjalna wzrosła z 865,03 zł do 1029,80 zł. Druga zakładała wprowadzenie szczególnych uprawnień w dostępie do świadczeń opieki medycznej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Autor: mjz/adso / Źródło: tvn24