Prokuratura umorzyła sprawę pobicia radnego z Augustowa. Mężczyzna twierdził, że został pobity przez dwóch pijanych mężczyzn. Jednym z nich miał być pracownik Ministerstwa Skarbu. Choć śledczy uznali, że doszło do szarpaniny, to nie ma dowodów na pobicie.
Zdarzenia z 9 października 2009 r. przed sklepem spożywczym na augustowskim osiedlu Borki opisały "Gazeta Współczesna" i "Dziennik".
- Jak udało się nam ustalić, radny wdał się w kłótnię z pijanymi mężczyznami. Wówczas mężczyźni zaatakowali – powiedział w rozmowie z tvn24.pl Kamil Tomaszczuk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Naczelnik Wydziału Nadzoru Właścicielskiego i przewodniczący rady powiatu augustowskiego Roman Krzyżopolski, z zasinieniami pod okiem i ogólnymi potłuczeniami trafił do szpitala.
Na miejscu tuż po zajściu pojawiła się policja. Mężczyźni, którzy mieli pobić radnego, nadal byli w okolicy sklepu. Zostali zatrzymani. Po zbadaniu alkomatem okazało się, że zarówno pobity, jak i jeden z zatrzymanych byli pod wpływem alkoholu. Drugi z zatrzymanych nie wyraził zgody na badanie alkomatem. Pobrano od niego krew do badań.
Jednym z zatrzymanych przez policję był Grzegorz K. – wówczas urzędnik Ministerstwa Skarbu. W wydychanym powietrzu miał ponad 2 promile alkoholu. W resorcie K. pracował od 2004 roku, był Naczelnikiem Wydziału Nadzoru Właścicielskiego w Departamencie Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji.
Śledztwo umorzone
Sprawą zajęła się prokuratura. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła żona pokrzywdzonego. Prokuratura Rejonowa w Augustowie umorzyła jednak sprawę. Śledczy uznali, że brakuje danych, które udowadniałyby winę zatrzymanych. Ponadto zwrócono uwagę, że obrażenia radnego nie wymagały leczenia dłuższego niż 7 dni, a to oznacza, że sprawa nie jest ścigana z urzędu – Krzyżopolski sam musiałby złożyć pozew.
Jak wynikało z zeznań pokrzywdzonego, w sklepie miało dojść do kłótni między radnym a dwójką mężczyzn. Ci mieli go popychać, po czym po wyjściu ze sklepu jeden z nich miał go dwukrotnie uderzyć w twarz. Po drugim ciosie, miał upaść na ziemię i być kopany przez obu mężczyzn.
Tej wersji zaprzeczyli obaj zatrzymani. Potwierdzili oni, że pod sklepem doszło do szarpaniny, jednak uczestniczyć mieli w niej jedynie poszkodowany i pracownik Ministerstwa Skarbu. Grzegorz K. przekonywał, że podczas szarpaniny przewrócili się na ziemię i ani razu nie uderzył Krzyżopolskiego. Ciosów nie widziały też ekspedientki – jedna z nich widziała szarpaninę, jednak przed sklepem było na tyle ciemno, że nie była w stanie powiedzieć o szczegółach zajścia.
Autor: eko//kdj/i / Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Współczesna", "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24