Prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie dokumentów udostępnianych prezesowi PiS na polecenie Zbigniewa Ziobry, pominęli ważny dowód - twierdzi "Rzeczpospolita". Według gazety dokument, który zdaniem śledczych nie istnieje, w rzeczywistości jest w sądzie.
Chodzi o analizę bezpieczeństwa energetycznego państwa, którą prokurator Wojciech Miłoszewski na prośbę ówczesnego ministra sprawiedliwości pokazał prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.
"Rzeczpospolita" dotarła do dokumentu, który znajduje się w aktach sądu dyscyplinarnego, który odmówił uchylenia immunitetu prokuratorskiego Miłoszowskiego (śledczy wnioskowali o jego uchylenie, podejrzewając, że przekroczył on uprawnienia, ujawnił tajemnicę śledztwa i naruszył ustawę o ochronie danych osobowych).
Tytuł: "Informacja o czynnościach realizowanych w ramach śledztwa AP II Ds. 5/04/05 w wątku dotyczącym bezpieczeństwa energetycznego państwa". Ilość stron – 12. Pieczątka: "Prokurator Prokuratury Apelacyjnej Wojciech Miłoszewski" - wylicza gazeta.
Bez informacji naruszających tajemnicę
– Przygotowałem analizę, która odnosiła się do spraw bezpieczeństwa energetycznego państwa – potwierdza prokurator Miłoszewski. I dodaje: - Nie było w niej żadnych informacji, które naruszałyby tajemnicę śledztwa, lecz propozycje działań, które należałoby wykonać w celu usprawnienia walki z mafią paliwową.
Według "Rz" analiza koncentruje się na sprawach naruszenia założeń polityki gospodarczej w sferze bezpieczeństwa energetycznego państwa, ryzyku dopuszczenia do uzależnienia krajowej branży petrochemicznej od jednego źródła dostaw ropy – Jukosu. Pojawia się wątek "pozornej dywersyfikacji dostaw" oraz domniemanej "zmowy kartelowej pomiędzy J&S, BMP oraz Petrovalem".
Ziobro: Zleciłem tę analizę
Jednak według śledczych, którzy zarzucają Zbigniewowi Ziobrze złamanie tajemnicy służbowej (chodzi o ujawnienie tajemnicy śledztwa ws. mafii paliwowej) twierdzą, że owa analiza nie istnieje.
– Ze zgromadzonego dotychczas materiału dowodowego nie wynika, że prokurator Wojciech Miłoszewski sporządził pisemny referat w celu przedstawienia go na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim – mówi prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Sam Ziobro, któremu „Rz” pokazała analizę: - Poznaję. To opracowanie, które na moje polecenie przygotował prokurator Miłoszowski.
"Śledczy nie zadali sobie trudu"
Dlaczego analizą nie zajęli się śledczy stawiający zarzuty byłemu ministrowi sprawiedliwości? Nie wiadomo. – Prokuratura powinna zebrać materiał dowodowy z dokumentów i przesłuchań. Jeżeli osoby przesłuchiwane w śledztwie mówią, że taka analiza istnieje, a prokuratura nie zadała sobie trudu, by ustalić, co się z dokumentem dzieje, i dotrzeć do niego, pomija go w swoich ustaleniach, to zachodzi obawa, że śledztwo prowadzone jest w sposób nierzetelny, a postawienie zarzutów macharakter nagonki politycznej – komentuje senator Piotr Andrzejewski (bezpartyjny, w klubie PiS), prawnik, laureat duńskiej Fundacji Paula Lauritzena za działalność w obronie praw człowieka.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa