- Polska prokuratura może wkroczyć w każdej chwili, ponieważ ksiądz Gil i abp Wesołowski są polskimi obywatelami - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 karnista prof. Piotr Kruszyński, komentując sprawę polskich księży podejrzewanych o pedofilię. Kościół nie stoi okoniem i nie chroni podejrzewanego księdza po piwnicach - podkreśla z kolei ks. Jacek Prusak.
Od kilku tygodni prasa pisze o sprawie byłego już nuncjusza apostolskiego w Dominikanie, polskiego arcybiskupa Józefa Wesołowskiego (odwołanego przez papieża Franciszka wobec podejrzeń o pedofilię), a ostatnio także na temat innego polskiego księdza - Wojciecha Gila, który miał się dopuszczać czynów pedofilskich wobec dzieci.
Mogą być sądzeni w Polsce
Według prof. Kruszyńskiego "polska prokuratura może wkroczyć w każdej chwili, ponieważ ksiądz Gil i abp Wesołowski są polskimi obywatelami". - Jeżeli przestępstwo jest popełniane za granicą, to również obywatel polski odpowiada przed polskim sądem karnym, pod warunkiem że jest tzw. podwójna karalność tzn. że to przestępstwo jest karalne zarówno na Dominikanie jak i w Polsce - zauważył Kruszyński.
Dodał, że "tutaj problemu prawnego nie ma". - Jest tylko problem gdzie jest ów ksiądz. Jeżeli on będzie ujęty i jeśli te wszystkie informacje są prawdziwe, obaj duchowni będą za to odpowiadać przed sądem polskim - powiedział karnista.
- Jeżeli zostaną ujęci w Polsce i tu sądzeni, to Polska nie wyda ich Dominikanie. Zabrania tego konstytucja. Można polskiego obywatela wydać, jeżeli zezwalają na to akty prawa międzynarodowego. Między Polską a Dominikaną nie ma żadnej umowy ekstradycyjnej. Gdyby ich ujęto na Dominikanie i tam byliby sądzeni, to ten fakt nie wyłącza późniejszego osądzenia w Polsce - powiedział profesor.
Gdzie jest ksiądz?
Publicysta tygodnika "Polityka" Adam Szostkiewicz, odnosząc się do słów prof. Kruszyńskiego o tym, że problemem może być ustalenie, gdzie przebywa jeden z podejrzanych księży stwierdził, iż "nie jest pewien" czy nic o tym nie wiemy. - Jeśli wierzyć relacjom w mediach, a nie ma powodu nie wierzyć, to wiemy o nich obu. Wiemy, że abp jest w Rzymie, został odwołany i wezwany w trybie nagłym do Rzymu. Co do księdza Wojtka, tak go nazwę, to wiemy z relacji ogłoszonej wczoraj drukiem, że on kosi trawę w domu u matki. Najbliżsi Michalici (zgromadzenie, w którym służy ksiądz Gil) są 10 km od tego miejsca gdzie on kosi trawę - zauważył Szostkiewicz.
- Jeśli jest prawdą to doniesienie, to jest sytuacja absurdalna, surrealna i wymowna - jak wygląda sprawa ścigania tej obrzydliwej zbrodni, jaką jest pedofilia, z punktu widzenia polskiego kościoła instytucjonalnego. Dlaczego Michalici nic nie robią, jeśli wiedzą, że on jest 10 km o nich? - pytał dziennikarz.
Na zarzut bierności ze stronych przełożonych ks. Gila próbował odpowiedzieć ks. Jacek Prusak. - Tu najpierw chodzi o ofiary, a nie o księdza. My się skupiamy na księżach, gdzie oni są i jak ich ścigać. A ofiary są milczące. Kościół musi się tam na Dominikanie zająć tymi ofiarami, a jeśli chodzi o opraców, to Michalici to nie jest prokuratura i policja. Oni uruchomili swoje procedury prawne, ale to nie oni dostarczą swojego księdza do prokuratury - zauważył duchowny.
I zastrzegł, żeby za to nie winić Kościoła, "bo on tutaj nie stoi okoniem i nie chroni go gdzieś po piwnicach".
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24