Do prokuratury nie wpłynął i nie wpłynie wniosek mec. Rafała Rogalskiego o przeprowadzenie badań, które miałyby potwierdzić, bądź wykluczyć tezę, jakoby przed lądowaniem prezydenckiego tupolewa w Smoleńsku, rozpylono hel - ustalił tvn24.pl. Powód? Ujawnienie przez mecenasa hipotezy przekazanej mu przez jednego z posłów PiS-u spotkało się z ostrą krytyką w partii. Sam pełnomocnik tłumaczy, że czeka na kolejną, "rzetelną opinię ekspertów" i dystansuje się od sprawy.
O hipotezie, którą poseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Ćwierz otrzymał mailem od anonimowej osoby, a następnie zaprezentował ją mecenasowi Rogalskiemu, Polska usłyszała w zeszłym tygodniu. Ćwierz, z wykształcenia doktor fizyki, tłumaczył, że to właśnie rozpylenie helu tuż przed lądowaniem Tu-154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie może tłumaczyć między innymi obniżenie mocy silników i brak możliwości skutecznego poderwania samolotu przez pilotów.
Bez wniosku
- W związku z przekazaną mi informacją rozważam złożenie wniosku do prokuratury o przeprowadzenie badań spektralnych, które odpowiedziałyby na pytanie, czy w ciałach, a zwłaszcza w płucach, pasażerów znajdują się ślady helu - mówił przed tygodniem mec. Rogalski.
Do dzisiaj prokuratura takiego wniosku nie otrzymała. Dlaczego? Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego zmienił zdanie.
- Od początku podkreślałem, że kwestia ewentualnego rozpylenia helu to pytanie, a nie stwierdzenie oraz, że hipotezę tę należy poddać weryfikacji. Tak też uczyniłem - mówi tvn24.pl mec. Rogalski. Jak wyjaśnia, niebawem gotowa będzie "niezależna, rzetelna opinia w tej sprawie", którą już zlecił kilku krakowskim i warszawskim ekspertom z zakresu fizyki i chemii. - Jeśli okaże się, że znajdą w niej odzwierciedlenie sceptyczne głosy niektórych specjalistów, na pewno zrezygnuję z zamiaru składania wniosku do prokuratury. Już dzisiaj jednak wiele wskazuje na to, że ta kwestia jest zamknięta - mówi w rozmowie z tvn24.pl pełnomocnik.
Jeśli okaże się, że w zleconej przeze mnie opinii znajdą odzwierciedlenie sceptyczne głosy niektórych specjalistów, na pewno zrezygnuję z zamiaru składania wniosku do prokuratury. Już dzisiaj jednak wiele wskazuje na to, że ta kwestia jest zamknięta. mec. Rafał Rogalski
PiS poirytowane. Poseł nie rezygnuje
Ale według informacji tvn24.pl sprawa ma także drugie dno. Po tym, jak okazało się, że za ujawnioną przez mecenasa helową hipotezą stoi także poseł PiS, w partii zawrzało. - Kilku naszych pierwszoplanowych członków miało bardzo poważne zastrzeżenia do całej tej sytuacji. Po pierwszych krytycznych komentarzach ekspertów z zakresu fizyki pojawiły się głosy, że przypisanie nam rozdmuchania kwestii helu może wpłynąć na spadek wiarygodności zespołu (ds. katastrofy smoleńskiej - red.) Antoniego Macierewicza - mówi nam anonimowo jeden z polityków partii.
Sam poseł Ćwierz w rozmowie z tvn24.pl zaprzecza, że odbył z partyjnymi kolegami "jakąkolwiek formalną rozmowę". Przyznaje jednak, że po publikacjach w mediach spotkał się z sugestiami, aby był "ostrożny w tym, co mówi, bo jest politykiem".
WPO: Nie było przesłanek
Ćwierz zastrzega jednak, że ze swojej helowej hipotezy nie rezygnuje. Mało tego, uważa, że dziś staje się ona jeszcze bardziej prawdopodobna. Tymczasem rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego płk Zbigniew Rzepa mówi wprost: - Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie badała kwestii związanych z rozpyleniem helu na lotnisku Siewiernyj, ponieważ nie było ku temu żadnych przesłanek dowodowych.
I dodaje: - Prokuratorzy dysponują natomiast opinią z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii w Warszawie, w której biegli wskazują, że w próbkach szczątków zabranych z miejsca katastrofy nie stwierdzono obecności bojowych środków trujących oraz produktów ich rozkładu, obecności materiałów wybuchowych oraz zaznaczono, że próbki dostarczone do badań nie stanowią dodatkowego źródła celowo wprowadzonych substancji promieniotwórczych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24