Śledczy IPN zamierzają zmienić kwalifikację prawną czynu, za który ścigani będą kaci opozycjonisty Stanisława Pyjasa. Jak powiedział "Rzeczpospolitej" Piotr Piątek z krakowskiego oddziału Instytutu materiał, którym dysponują śledczy pozwala mówić o zabójstwie, a nie jak dotąd - pobiciu ze skutkiem śmiertelnym.
- Na podstawie materiału, jaki mamy, można przyjąć, że to nie było pobicie ze skutkiem śmiertelnym, ale zabójstwo - powiedział "Rz" Piotr Piątek, szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie. - Można mówić co najmniej o zabójstwie z zamiarem ewentualnym. To oznacza, że sprawca godził się, iż coś takiego może się wydarzyć - dodał.
Postawienie zarzutu zabójstwa może okazać się jednak niemożliwe, bo z sześciu osób, które w latach 90. oskarżono o utrudnianie śledztwa z lat siedemdziesiątych, czterech oskarżonych - wraz z byłym wiceministrem Spraw Wewnętrznych gen. Bogusławem Stachurą - zmarło w toku postępowania, a dwóch zostało prawomocnie skazanych.
Śmierć studenta
Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura, która po śmierci studenta prowadziła śledztwo, umorzyła sprawę, twierdząc, że Pyjas "spadł ze schodów". Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja przyczyn jego śmierci była od początku niewiarygodna, bo wiedzieli, że interesowała się nim bezpieka.
Śledztwo wznowiono w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców.
Tragiczna historia Pyjasa, jego przyjaźni z Bronisławem Wildsteinem i Lesławem Maleszką, stała się kanwą dla głośnego filmu Ewy Stankiewicz i Anny Ferens pt. "Trzech kumpli".
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24