Jak poinformował w sobotę po południu rzecznik Archidiecezji Warszawskiej ks. Przemysław Śliwiński, ze względu na powagę przestępstwa i wielkie zgorszenie społeczne metropolita warszawski abp Adrian Galbas niezwłocznie zwraca się do Stolicy Apostolskiej z wnioskiem o wymierzenie najwyższej kary przewidzianej w prawie kanonicznym dla duchownego - wydalenia ze stanu kapłańskiego, zgodnie z kanonem 1397 §3 Kodeksu Prawa Kanonicznego.
"Najwyższy wymiar kary w prawie kanonicznym oznacza najwyższą możliwą sankcję dotyczącą statusu duchownego. Nie oznacza to jednak, że Kościół ogranicza się tylko do tej sankcji ani że sprawca nie poniesie innej odpowiedzialności. Prawo świeckie i prawo kanoniczne działają równolegle: w przypadku przestępstwa zabójstwa proces karny prowadzi państwo, a karę orzeka sąd" - wyjaśnił w komunikacie Archidiecezji Warszawskiej ks. Śliwiński.
Zwrócił uwagę, że w niedzielę we wszystkich kościołach Archidiecezji Warszawskiej podczas mszy świętych zostanie odczytany specjalny komunikat metropolity warszawskiego abp. Adriana Galbasa. Ponadto po każdej mszy zostanie odprawione nabożeństwo ekspiacyjne (pokutne).
Zarzuty prokuratorskie dla księdza podejrzanego o zabójstwo
W sobotę podejrzany duchowny został doprowadzony do prokuratury rejonowej w Grójcu. Śledczy zmienili mu postawiony w piątek zarzut zabójstwa na zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Mirosław M. został aresztowany na trzy miesiące. Spędzi je w areszcie śledczym w Radomiu.
W czwartek w nocy między nim a ofiarą miało dojść do sprzeczki w trakcie jazdy samochodem. Kiedy sprzeczka eskalowała, duchowny miał wyjąć siekierę i uderzyć nią w głowę znajomego. Następnie miał go podpalić, gdy ten jeszcze żył, i odjechać. W tle zbrodni jest umowa darowizny nieruchomości, którą zamordowany uczynił wcześniej na rzecz księdza. Proboszcz zobowiązał się dożywotnio zadbać o 68-latka i w zamian za darowiznę załatwić mężczyźnie, który nie miał stałego miejsca zamieszkania, jakieś lokum. Konflikt prawdopodobnie dotyczył wyboru miejsca, w którym bezdomny miałby zamieszkać.
Według śledczych podejrzany przyznał się do winy i wyraził skruchę. Grozi mu kara od 15 lat do dożywocia.
Autorka/Autor: sz/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Piotr Polak