- Prezydent Kaczyński, jadąc do Katynia, pokazał jak ważne było to dla niego. To pierwszy nasz prezydent, który rozumie wagę tej nierozliczonej zbrodni - powiedział ks. Peszkowski w swym ostatnim wywiadzie, udzielonym "Naszemu Dziennikowi".
- Nie pojechał na Kreml, jak wcześniej Wałęsa czy Kwaśniewski, tylko tam, na groby, gdzie dotknął sprawy zasadniczej: jednej z największych ran naszego narodu - komentował zmarły w poniedziałek rano ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski, Kapelan Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie.
- Lech Wałęsa na swój sposób zrobił to samo, tylko pojechał od razu na Kreml, a później był skandal z teczkami, które daliśmy mu z ekshumacji w Charkowie i w jakiś dziwny sposób one zaginęły - przypomniał.
- To zaś, co zrobił Aleksander Kwaśniewski, to było zwykłe świństwo - mówił w ostatnim wywiadzie ksiądz Peszkowski, odwołując się do ceremonii upamiętniającej pomordowanych w Katyniu, podczas której prezydent Kwaśniewski był pijany. Było to w 1999 roku.
Jego zdaniem po wizycie Lecha Kaczyńskiego w Katyniu "jest nadzieja, że od tej pory stosunek do Golgoty Wschodu będzie inny niż dotychczas".
Źródło: PAP