Wolno krytykować każde słowo wypowiedziane przez premiera, przez prezydenta? Wolno. Ja nie mam z tym żadnego problemu. Proszę bardzo, możemy dyskutować. Miał prezydent rację, nie miał prezydent racji, dobrze prezydent zrobił, źle prezydent zrobił. Możemy dyskutować, proszę mi tylko przedstawić argumenty - mówił prezydent Andrzej Duda. Jego zdaniem, w demokratycznym państwie dopuszczalna jest krytyka w odniesieniu do wszystkiego.
Prezydent przemawiał w poniedziałek podczas inauguracji "Belwederskiej Szkoły Letniej". Tematem tegorocznej edycji jest "Prawo dla dobra wspólnego". Jak poinformowała na swojej stronie internetowej Kancelaria Prezydenta w ramach trwającej do niedzieli akcji 30 studentów z całej Polski między innymi wysłucha wykładów profesorów i praktyków oraz weźmie udział w różnego rodzaju seminariach i warsztatach dotyczących prawa.
Prezydent podkreślił, że w trójpodziale władz najważniejsza jest zasada równoważenia się władz. - Istota trójpodziału władz polega na tym, że żadna z nich nie jest najważniejsza. Nie jest tak, że jedna władza w sposób bezwzględny może dyktować warunki drugiej i jest nietykalna, że sama się kontroluje, że sama o sobie orzeka i to, co powie, jest absolutnie niezdatne do poddania jakiejkolwiek krytyce - zaznaczył.
- Jak słyszę głosy, że nie wolno krytykować wyroków sądowych, że nie wolno krytykować wyroków wydawanych przez Trybunał [Konstytucyjny - red.]. A dlaczego? A dlaczego w takim razie wolno krytykować polityków, wolno krytykować każde słowo wypowiedziane przez posła - opozycji czy ugrupowania rządzącego, przez ministra. Wolno krytykować każde słowo wypowiedziane przez premiera, przez prezydenta? Wolno. Ja nie mam z tym żadnego problemu. Proszę bardzo, możemy dyskutować. Miał prezydent rację, nie miał prezydent racji, dobrze prezydent zrobił, źle prezydent zrobił. Możemy dyskutować, proszę mi tylko przedstawić argumenty - mówił prezydent. - Bardzo chętnie nad tymi argumentami się pochylę. W końcu to - zakładam - nie ostatnia decyzja, będą następne, być może trzeba będzie na przyszłość spojrzeć na sprawę inaczej. Proszę bardzo, jestem otwarty - dodał.
Pytał przy tym "dlaczego nie można w taki sam sposób dyskutować na temat wyroku Trybunału czy sądu?" - Każdego wolno krytykować tylko nie jedną grupę - w jakimś sensie - zawodową? Otóż się z tym nie zgadzam. Uważam, że w demokratycznym państwie, w którym panuje zasada wolności słowa, krytyka jest dopuszczalna w odniesieniu do wszystkiego - wskazał prezydent. Jak wyjaśnił, wszystko zależy od sposobu prowadzenia krytyki, "ale to jest problem poziomu dyskusji".
Sędzia Biernat pisze do prezydenta
Podczas wizyty w Lwówku Śląskim w ubiegłą środę prezydent stwierdził, że "nie ma żadnych wątpliwości, że naruszono konstytucję w działalności Trybunału Konstytucyjnego, kiedy orzekał, że podwyższenie wszystkim Polakom wieku emerytalnego wbrew ich woli jest zgodne z konstytucją, bo tak orzekł".
- Czy to był Trybunał, który działał dla polskiego społeczeństwa i dla polskiego państwa? Czy dla jakiejś wąskiej kasty rządzącej, która wtedy akurat miała taki interes? To ja już myślę, że każdy sam sobie odpowie na to pytanie - mówił wtedy Duda.
Do tej wypowiedzi prezydenta odniósł się w oświadczeniu były wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Stanisław Biernat. Sędzia podkreślił, że odniesienie się do słów Andrzeja Dudy to jego "moralny obowiązek", ponieważ był członkiem składu Trybunału Konstytucyjnego, który w 2014 roku orzekał w sprawie wieku emerytalnego.
Sędzia skierował też szereg pytań do prezydenta. "Jaki ma tytuł Prezydent Rzeczypospolitej do stanowczego stwierdzania, do tego bez żadnego uzasadnienia, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest niezgodny z konstytucją?" - pisze sędzia. Dopytuje też, "jak pogodzić przyznanie sobie przez prezydenta prawa do dokonywania publicznie takiej radykalnej oceny z jego rolą w postępowaniach przed Trybunałem".
Wskazał na uprawnienie prezydenta do kierowania ustaw przed ich podpisaniem do sprawdzenia przez Trybunał. "Czy Prezydent zastosuje się do wyroku Trybunału w zależności od tego, czy uzna go za zgodny z Konstytucją, czy nie?" - pytał Biernat.
Sędzia przypomniał też i pytał, czy prezydent "nie powinien ujawnić publicznie", że w omawianej sprawie przed Trybunałem występował jako przedstawiciel wnioskodawców, czyli grupy posłów PiS, którzy wystąpili o zbadanie zgodności przepisów z konstytucją.
"Czy obecne wypowiedzi nie są przejawem mocno spóźnionego odreagowania tego, że Trybunał nie zgodził się ze zdaniem wnioskodawców i przejawem mylenia roli, w jakiej ówczesny przedstawiciel wnioskodawców znajduje się obecnie jako głowa państwa?" - pyta sędzia Biernat. Dopytuje też, czy prezydent "zanim zdecydował się na obrażanie Trybunału" zapoznał się w całości z 98-stonicowym uzasadnieniem wyroku i stenogramem rozprawy liczącym 143 strony.
W niedzielę przeciwko słowom prezydenta zaprotestowali też inni sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. "Nieroztropną rzeczą jest sugerowanie, jakoby treść wyroków organów władzy sądowniczej miała być ustalana po konsultacji, w bliżej nieokreślony sposób, z obywatelami" - napisali.
Autor: tmw / Źródło: TVN24, PAP