- Wspólne zwycięstwo PO i LiD-u będzie kolejnym 13 grudnia 1981 - stwierdził Jarosław Kaczyński na konwencji PiS w Rzeszowie. Opozycja odpowiada - to groźna retoryka, która ma zasłonić brak programu.
Zdaniem Jerzego Wenderlicha z SLD, Jarosław Kaczyński próbuje zastraszyć wyborców widmem nowego stanu wojennego. Janusz Maksymiuk z Samoobrony natomiast uważa, ze retoryka premiera jest ostra i groźna, ale ma przede wszystkim zasłonić braki programowe. - Od początku kampanii PiS nie wspomina o programie, bo nie ma programu wyborczego - twierdzi Maksymiuk.
Jarosława Kaczyńskiego broni natomiast Krzysztof Putra z PiS-u. - Premier rozwinął to wyraźnie - gdy wygra PO i stworzy koalicję z LiD-em to mogą wrócić podobne sytuacje, ale nie mówił, że w Polsce może być wprowadzony stan wojenny - tłumaczy Putra.
"Liberałowie walczyli z kościołem"
Kontrowersyjne słowa padły z ust premiera w Rzeszowie, gdzie konwencji Prawa i Sprawiedliwości przywitało go gromkie "sto lat". Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, często przerywane oklaskami, było totalną krytyką politycznych oponentów.
- Jeśli oni wygrają 21 października, to będzie drugi 13 grudnia 1981 roku - ostro zaatakował premier, przywołując datę wprowadzenia stanu wojennego. Według Kaczyńskiego do władzy w Polsce przygotowuje się koalicja Lewicy i Demokratów z Platformą Obywatelską.
- PZPR, SdRP, SLD, LiD - prosta ścieżka ludzi, którzy prowadzili wojnę z Kościołem, z wartościami w sposób skuteczny. Prowadzili ją po to, aby wpisać się w nową rzeczywistość, ale także, aby stworzyć płaszczyznę współpracy z innymi, którzy nie wywodzili się z PZPR - grzmiał szef rządu.
Z kolei PO według premiera to w prostej linii spadkobierca Kongresu Liberalno-Demokratyczny, który - jego zdaniem - legitymizował postkomunistów. - Walczyli wtedy liberałowie z Kościołem, przypomnijmy sprawę aborcji, z wartościami narodowymi, z tradycją, z ciemnogrodem i na tej płaszczyźnie spotykali się z komunistami i dokonywali ich legitymizacji, i umacniali wielką ofensywę nihilizmu - uważa premier.
"Opozycja boi się moralnej rewolucji"
Kolejnym grzechem opozycji - według szefa rządu - jest to, że po wyborach chcieliby cofnąć Polskę ku III RP. - My chcemy iść do przodu, budować IV RP -deklarował.
- Tak jak w latach 90., tak i teraz nie chce się dopuścić do moralnej rewolucji, która by zmiotła postkomunistyczny układ - uważa premier. Dodał, że właśnie z tego powodu owa "moralna rewolucja" jest wyśmiewana, nieustannie atakowana i "budzi lęk".
- Ten lęk jest w istocie lękiem przed narodem, lękiem przed demokracją; jest wiarą w to, że uda się przywrócić system, który będzie znów rządami mniejszości wobec większości - podkreślił premier.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego "moralna rewolucja" dla naprawy państwa ma polegać na wartościach. - To czego potrzeba, to moralność, wartości narodowe, nasza tradycja i kultura - mówił. Zdaniem premiera, w tej dziedzinie bardzo ważna jest współpraca z kościołem katolickim, bo to on "jest dzierżycielem jedynego powszechnego systemu wartości".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24