Konferencję Mirosława Drzewieckiego ws. afery hazardowej poprzedziły wielogodzinne gorączkowe narady w kancelarii premiera. - Jak ty się mogłeś kolegować z takim Sobiesiakiem? – miał pytać Donald Tusk. Do niektórych szczegółów narad premiera i jego współpracowników z ministrem sportu dotarł "Dziennik Gazeta Prawna".
Minister Mirosław Drzewiecki był w Stanach Zjednoczonych, kiedy w czwartek w mediach pojawiły się stenogramy rozmów Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmanami. Jak pisze "DGP", Drzewiecki dzwonił w tej sprawie do swoich współpracowników, m.in. do Marcina Rosoła, szefa swojego gabinetu, pytając o szczegóły.
W piątek wsiadł do liniowego samolotu na Okęcie. Jak pisze "DGP", premier i jego doradcy zdecydowali, że Drzewiecki ma wracać natychmiast.
Piątek: na początek dwie godziny
Nieogolony Drzewiecki w dżinsach ruszył prosto do kancelarii premiera, gdzie czekali na niego Donald Tusk, Grzegorz Schetyna, Sławomir Nowak i Tomasz Arabski. Spotkanie trwało dwie godziny, zebrani pytali ministra m.in. o zmianę stanowiska ws. dopłat, o znajomość z Ryszardem Sobiesiakiem i o sprawę posady dla córki Sobiesiaka.
W poczekalni siedział szef gabinetu Drzewieckiego, Marcin Rosół, którego politycy przychodzili tam pytać o prace nad ustawą hazardową. W odpowiedzi słyszeli od Rosoła, że błąd został popełniony przez urzędników średniego szczebla.
Urzędnicy tłumaczą się w hotelu
W przerwie narady z premierem Mirosław Drzewiecki jedzie porozmawiać z urzędnikami, którzy zajmowali się ustawą.
Nie chce spotkać się z nimi w budynku resortu, bo tam czekają dziennikarze, wzywa ich do swojego pokoju w hotelu sejmowym. Zaprasza tam Marcina Rosoła, dyrektor generalną resortu, Monikę Rolnik oraz Rafała Wosika, szefa działu prawnego, pyta o kontakty z lobbystami ws. ustawy hazardowej.
Powrót do kancelarii premiera
Po spotkaniu z urzędnikami Drzewiecki wraca do gabinetu szefa rządu. Zapada tam postanowienie, że minister musi się wytłumaczyć na konferencji prasowej.
Marcin Rosół zbiera urzędników w ministerstwie, żeby przygotować materiały dla Drzewieckiego. O 1.30 w nocy przynosi do pokoju ministra sportu 30-punktowy raport. Mirosław Drzewiecki załamuje nad nim ręce, zauważając, że coś tak zawiłego nie trafi do przekonania opinii publicznej.
"Trzeba się pożegnać z projektem"
Rano, przed konferencją Drzewiecki i Rosół kolejny raz jadą do kancelarii premiera. Od jego współpracowników słyszą, że kalendarium ws. afery hazardowej jest zbyt zawiłe. Sprawozdanie zostało jeszcze w kancelarii uzupełnione o kilka punktów. Ostatecznie minister sportu już w samochodzie decyduje, że nie będzie odczytywał 30 punktów sprawozdania, robi sobie odręczne notatki.
Po konferencji Drzewiecki wraca do kancelarii. - No to was zlinczowali - słyszy tam od Tomasza Arabskiego. Spędza tam 45 minut. Potem, gdy w hotelowym pokoju minister razem z Rosołem oglądają TVN24, "Miro" podsumowuje:- Trzeba się pożegnać z projektem - ustalił "Dziennik Gazeta Prawna".
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: PAP