Oficjalnie nikt nie udziela szczegółowych informacji ws. wypadku prezydenckiej limuzyny na autostradzie A4. Wątpliwości jest wiele i nie dotyczą one tylko opony. Zwracają na to uwagę ludzie, którzy przez wiele lat ochraniali najważniejsze osoby w państwie i nie raz jeździli takimi samochodami, jak ten, w którym prezydent Duda miał wypadek. Materiał "Czarno na białym".
Reporter TVN24 rozmawiał z byłymi funkcjonariuszami BOR, którzy znają prezydencką limuzynę. Dziwi ich, że obecne kierownictwo BOR zrzuciło winę na poprzedników, choć to obecna ekipa dokonywała przeglądu samochodu przed wyjazdem.
Zdaniem ludzi, którzy przez wiele lat jeździli prezydenckim BMW, komputer pokładowy powinien pokazać problemy z oponą jeszcze przed wypadkiem. - Informacje kierowca musiał dostać na 100 proc. - powiedział reporterowi pragnący zachować anonimowość były funkcjonariusz BOR.
Dodał, że ważący 4 tony samochód ze względu na swój ciężar powinien maksymalnie rozpędzić się do 180 km/h.
Inny były funkcjonariusz wyjaśnił, że do tej prędkości producent "daje gwarancję bezpieczeństwa".
Powód wypadku? "Prędkość"
Jeden z byłych oficerów BOR, pytany o przyczynę wypadku, stwierdził: - Prędkość.
Te wersję potwierdził Maciej Brzeziński, dziennikarz magazynu "Auto Świat". - Nie jest to z pewnością sytuacja normalna i przewidziana dla takiego samochodu. On nie jest przystosowany do długotrwałej jazdy z wysoką prędkością - wyjaśnił.
Były szef szkolenia BOR płk Leszek Baran zwraca uwagę na to, że samochód został wykorzystany niezgodnie z przeznaczeniem. - On powinien z lądowiska lub z lotniska przewieźć osobę do miejsca docelowego i to wszystko. A potem go odwieźć z tego obiektu na lądowisko. Tak powinien być używany samochód pancerny - wyjaśnił.
Gdzie jest karetka i "filtr"?
Byli funkcjonariusze zwracają uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jeszcze przed wjazdem na autostradę widać pędzący konwój i karetkę. - Ta karetka ledwo co nadąża - powiedział oficer, komentując film nagrany przez internautę. - To wygląda jakby ta karetka w ogóle całkowicie nie jechała w tej kolumnie.
Na autostradzie za prezydencką kolumną ambulansu już nie ma, choć - jak przekonuje - być powinien. - Zawsze przy poruszaniu się kolumny prezydenckiej jest karetka - zwraca uwagę.
Byli funkcjonariusze BOR zauważają kolejne nieprawidłowości - na czele konwoju nie ma radiowozu pilotującego, tzw. filtra. Pytany, co robił kiedyś BOR w takich przypadkach, odpowiedział: - Jedziemy. No bo szczerze mówiąc, powie pan panu prezydentowi, że nie jedziemy?
Kolejny wskazywany błąd to pojazd cywilny w konwoju. - [Volkswagen - red.] Sharan. Czyj jest Sharan? Kancelarii Prezydenta. Kto pozwolił na to, że obcy samochód, nie z BOR-u, uczestniczy w kolumnie Biura Ochrony Rządu - mówi ekspert.
Kierowca "niepotrzebnie hamował"
Były funkcjonariusz zwraca uwagę także na to, że niewłaściwie mógł zachować się kierowca prezydenta. - Myślę, że niepotrzebnie wcisnął hamulec - wyjaśnił.
Reporter TVN24 zapytał o wszystkie niejasności BOR, ale ten odmówił komentarza, powołując się na dobro trwającego śledztwa.
Autor: pk/ja / Źródło: tvn24