28-letni żołnierz, postrzelony wczoraj w jednostce wojskowej w Powidzu (woj. wielkopolskie), jest w śpiączce farmakologicznej. Wojskowi śledczy w dalszym ciągu nie wiedzą, skąd padł strzał. Sprawdzają, czy nie z broni żołnierzy, którzy ćwiczyli w tym czasie strzelanie.
Postrzelony w Bazie Lotniczej w Powidzu żołnierz przeszedł operację. Jak mówią lekarze, pocisk nie uszkodził żadnych narządów. Wczoraj jego stan był ciężki, lecz stabilny, dzisiaj lekarze poinformowali, że żołnierz jest w śpiączce farmakologicznej.
Wojskowi śledczy badają sprawę
Nadal nie wiadomo, skąd pochodził strzał, który ugodził mężczyznę. - Do wypadku doszło 1,5 kilometra od strzelnicy, w której ćwiczyli żołnierze - mówi ppłk. Marcin Jaruszewicz z prokuratury garnizonowej w Poznaniu. Kaliber naboju wydobytego z ciała mężczyzny wskazuje jednak, że został on postrzelony bronią wojskową.
Zmiana warty
W czasie wojskowych ćwiczeń na strzelnicy zmieniali się wartownicy - któryś z nich mógł przypadkowo strzelić. Mógł to również zrobić myśliwy, wielu poluje w lesie znajdującym się nieopodal powidzkiej jednostki - przytacza hipotezy śledczych Jaruszewicz.
Na razie pewne jest tylko to, że pocisk wystrzelono z daleka. W innym przypadku kula przeszyłaby żołnierza na wylot - twierdzą wojskowi. Tak się jednak nie stało, nabój znaleziono w płucu rannego.
Źródło: PAP, "Gazeta Wyborcza"